Wicemistrzowie Polski zawiedli i na własne życzenie w 10. kolejce Ligi Mistrzów przegrali na wyjeździe z fińskim Riihimaen Cocks 26:27 (15:10). Orlen Wisła Płock czeka na rozstrzygnięcia ostatnich meczów w grupie D, aby przekonać się, z którego miejsca awansuje do baraży.
Fot Adam Starszynski / PressFocus
Wiślacy w doskonałym stylu rozpoczęli ostatni występ w fazie grupowej. Dobra gra w obronie i współpraca z bramkarzem ułatwiały gościom systematycznie powiększanie przewagi. Dużo bramek padało po ich kontrach, które m.in. wykańczali Michał Daszek i Przemysław Krajewski. Nic dziwnego, że fiński zespół dopiero w 10 min, za sprawą Davora Basarecia, zdobył pierwszego gola. W tym momencie wicemistrzowie Polski mieli już na koncie sześć trafień.
Początkowo rozczarowywał najskuteczniejszy gracz sezonu Cocks, Nico Roennberg, który dotąd zaliczył 64 bramek. W tej sytuacji dużo podań gospodarze kierowali na koło. Ostatnią instancją płocczan był dobrze dysponowany Adam Borbely.
Rozprężenie w szeregach gości przyczyniło się do zmniejszenia strat przez rywali. Reakcja trenera Xaviera Sabate mogła być tylko jedna – przerwa na żądanie. Tymczasem fińska drużyna rzuciła pięć goli z rzędu. Po chwilowym przestoju wiślacy odzyskali właściwy rytm gry.
Po przerwie obraz gry długo nie ulegał zmianie. Goście kontrolowali kilkubramkową przewagę. Gracze Cocks, którzy nie mogli już awansować w tabeli, ambicją starali się nadrabiać swoje braki. Momentami sprzyjało im szczęście, jak choćby po rzucie z 10 metra Sasy Puljizovica. Roennberg wykorzysta rzut karny i zrobiło się naprawdę nerwowo. Gospodarzom do remisu brakowało jednego trafienia.
W finałowych minutach goście na własne życzenie zafundowali niepotrzebnie emocje. Rywale wyrównali stan rywalizacji i w ostatniej akcji meczu mieli piłkę. Bohaterem gospodarzy został Roennberg, który pokonał Adama Morawskiego.
Wiślacy po tej niespodziewanej porażce muszą czekać na rozstrzygnięcia pozostałych meczów. Z pozycji lidera może ich zepchnąć Dinamo Bukareszt.
RIIHIMAEN COCKS – ORLEN WISŁA PŁOCK 27:26 (10:15).