13 grudnia 2006

ME: Polska-Węgry 21:37

Polska przegrała z Węgrami 21:37 (9:16) w drugim meczu drugiej fazy Mistrzostw Europu kobiet odbywających się w Szwecji. Była to najwyższa porażka białoczerwonych w turnieju.

Był to najgorszy występ podopiecznych Zenona Łakomego w tych mistrzostwach. Polki zapewne będą chciały jak najszybciej zapomnieć o występie przeciw brązowym medalistkom ME?2004 i MŚ?2005. W naszej drużynie ? z wyjątkiem Karoliny Siódmiak i Iwony Łącz – zawiodły wszystkie zawodniczki. Pieczołowicie pilnowana bohaterka wtorkowej batalii z Macedonią, Karolina Kudłacz zdobyła pięć bramek, ale tylko jedną z gry. Zresztą rozpoczęcie każdej połowy od stanu 1:6 jest najlepszym podsumowaniem gry Polek.
W węgierskiej bramce sprawnością i dużym wyczuciem popisywała się Katalin Palinger (52 procentowa skuteczność) . Zawodniczka słoweńskiego Krim Lublana ratowała swój zespół w sytuacjach, po których wydało się, że musi paść gol. Dodatkowo kilka strzałów naszego zespołu trafiło w słupek i poprzeczkę. Z drugiej strony Polki oddały zdecydowanie mniej rzutów (38) niż rywalki (53). Po prostu przeciwniczki grały agresywnie w obronie i w tempo wychodziły do podań Polek, udanie neutralizując ich zamiary.

?Nie da się indywidualnie grać z takim zespołem. Musimy przyspieszyć i zdobywać pozycje? ? krzyczał w czasie przerwy na żądanie trener Łakomy. Niestety polskie zawodniczki drugiej linii zawodziły rzutowo. Dodatkowo skrzydłowe też nie stwarzały zagrożenia. Palinger po raz pierwszy dała się zaskoczyć dopiero w 11 min. Niemoc strzelecką rozgrywających przerwała dopiero Siódmiak. Po jej trzech kolejnych trafieniach w 20 min było 4:10. Po kilku minutach straty zmalały do pięciu goli. Polski grały jednak mało zdecydowanie, bez wiary w końcowy sukces.

Po zmianie stron wydarzenia na boisku przypominały wierną kopię początkowych minut meczu. Węgierki w błyskawicznym tempie powiększały przewagę (22:9). Trener Andras Nemeth skwapliwie korzystał z przywileju wysokiego prowadzenia i co chwila do składu wprowadzał kolejną rezerwową. W efekcie każda z węgierskich zawodniczek z pola zanotowała przynajmniej jedną bramkę. Z podstawowego składu najmniej oszczędna była Timea Toth, która odwdzięczyła się strzeleniem dziewięciu goli.

Dublerki rywalek nie były już tak dobre ? Kudłacz rzutem z gry pokonała rezerwową bramkarkę(17:26) ? ale radziły sobie całkiem przyzwoicie. Polki dalej jednak grały bez stylu i zadziorności w obronie, którą prezentowały w większości poprzednich występów. Na 6 min przed końcową Kudłacz wykorzystała czwarty w spotkaniu rzut karny (20:30) i wydawało się, że Polki zostawią po sobie niezłe wrażenie. Niestety grając nawet w przewadze posyłały piłkę w aut lub w ręce rywalek. Nic dziwnego, że finałowe minuty ponownie przypomniały początek meczu – 7:1 dla Węgier.

Węgry-Polska 37:21 (16:9)

WĘGRY: Palinger, Herr ? Ferling 1, Verten 3, Mehlmann 2, Kirsner 5, Borbas 1 (2?), Hornyak 1, Goerbicz 6, Kovacsicz 1 (2?), Siti 1 (2?), Toth 9, Szamoransky 5 (2?), Szucs 2. Kary 10 min.Trener:A. Nemeth.
POLSKA: Łącz, Chemicz ? Jacek 2, Malczewska, Załęczna 2, Jochymek 1, Damięcka, Kowalska, Majerek, Siódmiak 7, Polenz 2, Kudłacz 5 (2?), Wypych 1 (2?), Duda 1. Kary 6 min. Trener: Z. Łakomy.
Sędziowały: Hagen, Hallberg (obie Szwecja).

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest