Niedawno Międzyszkolny Klub Sportowy Słupia Słupsk obchodził 15-lecie działalności. W tym czasie drużyna zdołała dwukrotnie awansować do kobiecej ekstraklasy, a młodsze roczniki zawodniczek zdobyły ponad 20 medali mistrzostw Polski. W dużej mierze jest to zasługą Adama Federowicza, trenera i wychowawcy młodzieży, który w 1991 r. z żoną Anną stworzył dziecięcy zespół MKS Słupia. O dorobku i przyszłości klubu rozmawiamy z prezesem Sławomirem Myślińskim.
– Jubileusz to dobry czas do podsumowań. Graliście w ekstraklasie, wywalczyliście wiele medali mistrzostw Polski w młodszych kategoriach wiekowych. Czym uzupełniłby Pan obraz klubu?
– Nie ukrywam, że wielkim sukcesem małych drużyn jest sam fakt, że są. Jeżeli przy okazji zdobywa się medale, to znaczy, że praca szkoleniowa jest wykonywana dobrze i przez właściwych ludzi. Mam nadzieję, że te medale zdobyty w tym okresie nie są ostatnimi Słupi. Marzeniem kadry trenerskiej i zawodniczej jest awans do ekstraklasy i utrzymanie się w niej. Do pełni szczęścia brakuje nam dopięcia spraw finansowych.
Wróciła do nas Anita Augustyniak, która także jest trenerem i doskonale sobie radzi z młodymi dziewczętami. Myślę, że z powodzeniem potrafi odbudować dziewczęco-młodzieżowe granie w piłkę ręczną w Słupsku.
Nie chcemy skupiać się tylko na ekstraklasie, gdyż odeszlibyśmy od tego, co było atutem Słupi. Tu zawsze grały wychowanki klubu. To ze Słupi, jak ze źródełka wychodzą, zawodniczki do innych klubów np: Karolina Kudłacz, Ilona Hauzer, Edyta Chudzik.
W kadrze mamy 13 zawodniczek, ale staramy się o zgłoszenie dwóch następnych. Jak chce się osiągać wyniki nie można grać ośmioma zawodniczkami. W sumie szkolimy niespełna 30 piłkarek w różnych kategoriach wiekowych.
– W jaki sposób pomagacie zawodniczkom?
– Na pewno nie jesteśmy w stanie robić czegoś takiego jak kluby ekstraklasy, które mają zawodniczki na kontraktach czy etatach wartych 5 czy nawet 10 tys. zł. Stać na mniejsze sprawy. Dzięki umowie z MZK wszystkie nasze zawodniczki mogą poruszać się bezpłatnie po terenie miasta komunikacją miejską. Niektóre z nich mają zagwarantowane wyżywienie i zakwaterowanie. Dopłacamy także dziewczynom czesne za studia.
– Sukcesy nierozerwalnie związane są z kadrą trenerską.
– Kadra trenerska niezmiennie ta sama. Trudna, ale dobra. Jeden człowiek nie jest w stanie ogarnąć całości zagadnień z tym związanych ? od młodziczek do seniorek. Dlatego bardzo liczę na Anitę Augustyniak, która ma II klasę trenerską. To pod jej pieczą jest szkolenie podstawowe, a wszystkim będzie koordynował Adam Federowicz.
– Czy w tym sezonie głównym celem jest awans do ekstraklasy?
– W tej chwili sytuacja jest taka, że nie mamy zaplecza młodych dziewcząt na tyle mocnego, aby występować w rozgrywkach młodzieżowych i uczestniczyć w turniejach finałowych. Dlatego celem głównym jest uderzyć w ekstraklasę. To pociągnie za sobą dalszy rozwój młodszych grup wiekowych. Będzie to magnesem przyciągającym do szkolenia większą liczbę dziewcząt, które będzie chciała uprawiać piłkę ręczną. W naszej dyscyplinie jest nieco gorzej, gdyż brakuje transmisji telewizyjnych – odwrotnie jak w koszykówce czy piłce nożnej. W tej sytuacji dzieci i młodzież muszą mieć wzorzec zawodnika na boisku, na miejscu. Im wyższy poziom widzą, tym bardziej chcą grać. Dlatego szkolenie młodzieży powinno się opierać na ścisłej współpracy z klubem, który gra w ekstraklasie.
– Czy budżet klubu gwarantuje pokrycie wszystkich kosztów związanych z grą w ekstraklasie?
– Na sam awans na pewno nam wystarczy. Jednak w tym momencie, razem z władzami miejskimi staniemy pod ścianą co dalej? Natomiast jest to zdecydowanie lepsza sytuacja niż ubieganie się o jakiekolwiek środki od sponsorów, lokując się w tabeli na ósmym miejscu. Wolę to jednak robić z pozycji 1-2. To zupełnie inna karta do rozmowy na następny sezon. Cztery lata temu jak awansowaliśmy do ekstraklasy to byliśmy w dołku organizacyjno-finansowym. Dziewczyny były o te cztery lata młodsze i mnie osobiście było ich szkoda. Dlatego wówczas podjęliśmy decyzje, że gramy dalej w 1.lidze. Teraz są silniejsze i gotowe do walki.