Każdy kolejny mecz polskiej reprezentacji w MŚ konsoliduje zespół. Wszyscy moi chłopacy są poobijani, ale są zdrowi. To była super robota we wrogiej nam hali – ocenił trener Bogdan Wenta konfrontacje z Niewmcami.
To był ważny mecz, wygrany z gospodarzami turnieju, chociaż były w nim zmienne nastroje.
– Chłopcy wierzyli od początku w zwycięstwo. Zespół walczył przez 60 minut. W pewnym momencie tylko przez głupotę Sławka i moją mogliśmy stracić wypracowaną przewagę. Drużyna pokazała, że jest dojrzała, mimo młodego wieku, w tym momencie nie pękła, jeszcze raz się podniosła, przyjęła walkę i zabrała ze sobą dwa punkty z tej wrogiej hali. Każdy z naszych zawodników jedynych przyjaciół miał tylko w kolegach z reprezentacji, na boisku i na ławce.
Sprzyjali im również nieliczni kibice z Polski.
– Oczywiście. Chwała, że było ich też słychać. Mam nadzieję, że w następnych meczach będzie ich jeszcze więcej. Na to liczymy. Najbardziej cieszy to, że zespół zaczyna dorastać. Wierzyć w to co robi. Grupa jeszcze bardziej ze sobą cementuje. To był bardzo trudny mecz., ale patrząc całkiem z innej strony, nie tej sportowej tylko mentalnej, po wczorajszych rozmowach, było to w sumie łatwe spotkanie. Od tygodnia jak tu jesteśmy słyszy się kto z kim zagra w półfinale. W tej grupie przewijają się Niemcy. To była najłatwiejsza motywacja dla zawodników, a przede wszystkim nacisk psychiczny został z nas zdjęty. Trzeba być dumnym z zespołu, bo w takiej atmosferze podjęcie walki było trudne. A co dopiero wygrać, to już jest super robota.
Należało się jednak spodziewać, że tak właśnie będzie przebiegał mecz.
– Zespół zagrał rozluźniony, ale zarazem skoncentrowany. Na pewno nie był to wspaniały mecz pod względem taktycznym czy technicznym. Była realizowana twarda walka. Tak wyglądają mistrzostwa świata. Ile trzeba było wcześniej bólu i wyrzeczeń. Chłopaki będą teraz pewniejsi siebie. Zespół fizycznie trzyma się bardzo dobrze.
Mentalnie też.
– To jest też naszą zasługą i chłopaków, którzy rozumieją co się do nich mówi. Z takim przekonaniem, z taką wiarą wychodzą na boisko i walczą.
Mistrzostwa udowodniły, że faworyci nie będą mieli łatwo. Ukraina była bliska sprawienie niespodzianki i awansu do czołowej dwunastki zespołów.
– Pokonanie Islandii przez Ukrainę można uznać w kategorii sensacji. Na papierze Islandia, która wygrała z nami w Danii, prezentowała się bardzo dobrze. Takie rzeczy będą się zdarzały. My też nie możemy fruwać w obłokach i myśleć, że przeciwnicy staną przed nami i będą nam punkty oddawać. Wpadamy na cztery zespoły, z których każdy będzie chciał z nami wygrać. Kwestią jest czy im się to uda?
Czy nasi dotychczasowi rezerwowi zawodnicy, Kuptel i Kwiatkowski, otrzymają szansę gry w mistrzostwach?
– To nie są klasyczni rezerwowi. Oni codziennie trenują z zespołem. Podejmujemy decyzje, które dla niektórych nie są pozytywne – muszą siedzieć na trybunach. Wydaje mi się, że łatwiej byłoby tej wymienionej dwójce zagrać w takim meczu niż siedzieć i męczyć się, przeżywać emocje, gryźć sobie paznokcie. Każdy z nich, to demonstruje od początku turnieju, wchodząc na boisku daje z siebie wszystko, nawet jak popełnia błędy. To nie zawsze wygląda różowo. My to widzimy, my to wiemy. Dlatego to analizujemy. Artur Siódmiak z Niemcami przejął rolę lidera w obronie. Przyjął walkę i parę razy skasował Bauera. Wówczas z większym szacunkiem w ataku z nami grali. Ich drogi biegowe po krzyżówkach były dla nas łatwiejsze do kontroli. Rzuty z tyłu nie były tak groźne. Przez skrzydło i koło trochę im się udawało. Ogólnie zespół niemiecki mieliśmy pod kontrolą.
Im więcej zwycięstw, tym zainteresowanie w Polsce mistrzostwami i samą dyscypliną będzie większe.
– Mam nadzieję, że ten mecz oglądało bardzo dużo widzów w kraju. Najważniejsze by było, aby transmisje były w kanale otwartym Polsatu. To najlepsza reklama dla tej dyscypliny. To co Niemcom się udało, trzeba oddać im szacunek, hale tu są pełne, po 10-11 tys. kibiców. Jeżeli my gramy nasz mecz otwarcia z Argentyną, na który przyszło 6,5 tys., to granie – zwłaszcza dla chłopaków z krajowych klubów – jest wielkim przeżyciem. To doświadczenie będzie owocowało. Wszyscy moi chłopacy są poobijani, ale są zdrowi.
Co może Pan obiecać polskim kibicom?
– W każdym następnym meczu wyjdziemy i wszystko zrobimy, żeby go wygrać. Obojętnie jaki to przeciwnik będzie. Oczywiście zaczynamy już w tej chwili patrzeć jaki to przeciwnik, jakie szanse mamy, gdzie mamy szukać naszych punktów. Na pewno będziemy ich szukać w każdym spotkaniu. Na odprawie stwierdziliśmy, że w meczu z Niemcami będzie się wiele działo. Przyjdzie taki moment, że będzie źle. I było źle. Dostaliśmy ponowną szansę i ją wykorzystaliśmy. Ten zespół się uczy i to jest najważniejsze.
W Halle rozmawiał Marek Skorupski