Polska w Hamburgu pokonała Rosję 28:27 (16:14) w ćwierćfinale mistrzostw świata. Fantastycznie bronił Sławomir Szmal, który czterokrotnie zastopował rywali przy rzutach karnych. Białoczerwoni w półfinale zagrają z Danią, która po dogrywce wygrała z Islandią 42:41. To największy sukces polskiej piłki ręcznej od 1982 r., kiedy to zdobyliśmy brązowy medal.
Polscy zawodnicy wybiegali to zwycięstwo od 1 do 60 min. Zresztą już sama liczba wykluczeń dobitnie wskazuje, że był to mecz walki – nierzadko na wysokości parkietu boiska. Rywale choć przegrywali już 3-4 bramkami (1:5, 18:21, 22:25) potrafili się mobilizować i kilkakrotnie doprowadzali do remisu. Zwycięską bramkę na minutę przed końcem zdobył Karol Bielecki. Wspaniale zagrali jego partnerzy z linii rozegrania, kapitan zespołu – Grzegorz Tkaczyk i Marcin Lijewski. Nasz eksportowy tercet w sumie uzbierał 18 goli. W ogóle cały nasz zespół, włącznie z trenerami i sztabem medycznym zasłużył na najwyższe słowa uznania.
Do naszych można mieć małe pretensje za zbyt rzadkie kierowanie piłki na koło i skrzydła. Ale zapomnijmy o tych niedostatkach. Zwycięzców się nie sądzi. Zwycięzców się hołubi i nosi na rękach. Pełne puby kibiców i całe rodziny skupione przed telewizorami na przekazie z Hamburga świadczą, że w polskim społeczeństwie jest ogromny głód sukcesu. Już został on osiągnięty. A medal jest na wyciągnięcie ręki.
Polscy szkoleniowcy już przed meczem z Rosją mieli nie lada problem do rozwiązania. Ze względu na wysoką temperaturę nie mógł zagrać nasz czołowy obrońca Artur Siódmiak. W tej sytuacji wybór padł na Rafała Kuptela, który wypadł celująco, choć musiał ratować się faulami. Polska defensywa była zaporą bardzo trudną do przejścia. Rosjanie mieli z II linii olbrzymie problemy ze zdobyciem bramki. Nie radził sobie z kierowaniem drużyną, ściągnięty w trybie awaryjnym do zespołu, środkowy rozgrywający Oleg Kuleszow. W tej sytuacji zawodnicy sbornej starali się rozciągać grę na skrzydła do Denisa Krywoszłykowa i Olega Kokszarowa. Wspomniana dwójka rozegrała się zwłaszcza po przerwie i w tym okresie stanowiła duże zagrożenie.
Innym sposobem Rosjan na zmianę wyniku były indywidualne akcje z wejściem na 6 m. W ten sposób przeciwnicy wywalczyli aż 8 rzutów karnych. Nie ma jak Szmal można zacytować słowa przeboju zespołu Kombi. Nasz golkiper aż czterokrotnie w takich sytuacjach doskonale wyczuwał intencje (po dwa razy) Konstatnina Igropulo i Kokszarowa. A jego interwencja przy stanie po 27:27 przejdzie do annałów polskiego szczypiorniaka.
Finałowa minuta ciągnęła się w nieskończoność. Polacy umiejętną, twardą, agresywną obroną nie pozwolili Rosjanom na oddanie rzutu w światło bramki. Potem, potem nastąpiła nieopisana radość ze zwycięstwa. Białoczerwoni po raz pierwszy od 25 lat awansowali do najlepszej czwórki drużyn świata. Wywalczenie prawa gry w kwalifikacjach olimpijskich też nie jest bez znaczenia.
Polska-Rosja 28:27 (16:12)
POLSKA: Szmal – K.Lijewski, Kuchczyński 1, Jachlewski 1, Tkaczyk 5, Bielecki 7, Wleklak, B.Jurecki 3, Jurasik 3, M.Jurecki, Kuptel, Tłuczyński 2, M.Lijewski 6. Kary 14 min. Czerwona kartka: Kuptel. Trener:B.Wenta.
ROSJA: Kostygow, Titow – Kuleszow 2, Kriwoszłykow 5, Jewdokimow, Kajnarow, Rastworcew 3, Kamanin, Cziupurin 3, Kokszarow 8, Igropulo 3, Iwanow 3. Kary 12. Trener W. Maksymow. Sędziowali: Lemme i Ullrich (obaj Niemcy). Widzów 12 500.