W Kielcach i Płocku kibice mieli okazję zobaczyć pierwsze półfinałowe mecze Pucharu Polski mężczyzn. Gospodarze obu spotkań wykorzystali atut własnej hali i są bliżej gry w finale. Wygrane Wisły 36:32 nad Zagłębiem Lubin i Vive 32:25 nad Chrobrym Głogów nie przesadzają jednak sprawy awansu.
Nikelenkow reaktywacja
Spotkanie pod wieloma względami (prócz końcowego wyniku) przypominało poprzednie starcia Vive z Chrobrym w tym sezonie. Było aż 48 karnych minut (z czego ponad pół godziny dla gości), sześć czerwonych kartek (cztery dla gości) i bardzo wyrównana pierwsza polowa, w której notowano aż osiem remisów. Niespodzianką było to, że niemal od początku w kieleckiej siódemce grał Dima Nikulenkow, choć z powodu urazu kolana miał już nie zagrać w tym sezonie. A jednak zagrał, i to jak! W końcówce pierwszej połowy zdobył cztery ostatnie bramki dla gospodarzy. Dzięki jego zaskakującym rzutom – nawet z drugiej linii – Vive prowadziło do przerwy dwoma bramkami.
Niezłą już przed zmianą stron skuteczność w ataku od początku drugiej części kielczanie jeszcze poprawili. A ponieważ dołożyli do tego twardą obronę, mecz szybko został rozstrzygnięty. Mogły się zdecydować nawet losy awansu, bo pierwszy kwadrans po przerwie gospodarze wygrali 9:1 i prowadzili w 46. minucie 25:15 – najwyżej w meczu. Potem gościom udało się zniwelować straty.
Zaliczka Wisły
W Płocku zmierzyły się dwa najlepsze zespoły rundy zasadniczej ekstraklasy mężczyzn, dlatego widzowie – zgromadzeni w hali Chemika – mieli prawo spodziewać się gry na najwyższym poziomie.
Choć to goście na początku objęli prowadzenie -3:1- konsekwentnie grający „Nafciarze” bez większego wysiłku doprowadzili do wyrównania, a później wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Co ważne, dobrze sobie radzili pomimo nieobecności na parkiecie kontuzjowanego wicemistrza świata Damiana Wleklaka, który odpocznie od gry jeszcze przez tydzień. Potrafili tak rozciągnąć szyki przeciwnika, że było sporo miejsca dla rzucających z drugiej linii Witkowskiego, Rumniaka czy Radojevicia. Na kole szalał też Bartosz Wuszter.
Bramek byłoby dużo więcej, gdyby w pewnym momencie goście nie zaczęli blokować rzutów płocczan i między słupkami nie pojawił się Michał Świrkula, który dał świetną zmianę Szymonowi Ligarzewskiemu. Odbijał większość strzałów naszych zawodników. I tylko nie potrafił zatrzymać fenomenalnie rzucającego karne Tomasza Palucha. Wśród przyjezdnych najskuteczniejsi byli Piotr Obrusiewicz oraz supersnajper Zagłębia Michał Kubisztal, którzy zdobyli po 7 bramek. Mógł się też podobać walczący na kole Michał Stankiewicz.
„W obliczu rewanżu wszystko jest możliwe, więc nie twierdzę, że mamy wystarczającą zaliczkę” – podsumował trener Wisły Bogdan Zajączkowski.
Wyniki półfinałów:
Vive Kielce – Chrobry Głogów 32:25 (15:13) – rewanż 14 kwietnia
Wisła Płock – Zagłębie Lubin 36:32 (17:15) – rewanż 15 kwietnia.