Organizatorzy mistrzostw Europy kobiet w Szwecji popełnili w stosunku do polskiej reprezentacji "fo pa". Jeszcze przed meczem ze Słowenią poprosili trenera Zenona Łakomego, aby zespół po spotkaniu szybko nie opuszczał hali. Miały być wręczane medale uczestnictwa, które otrzymuje każda z drużyn wyeliminowana z turnieju. Polski szkoleniowiec tylko odparł ? poczekajmy z tym.
?Najważniejsze, że z meczu na mecz gramy coraz lepiej. To było już widać w spotkaniu z Norwegią ? powiedział trener Łakomy. ? Gdy nie brakuje sił, to gramy bardzo poprawnie. W każdym występie walczymy z determinacją?.
Potwierdza to szef wyszkolenia ZPRP, Jerzy Noszczak. ?Z najlepszymi drużynami jesteśmy w stanie dobrze grać przez 20 minut, z tymi trochę od nas lepszymi 50 minut. Na obecnym etapie nie jesteśmy w stanie grać zadowalająco od początku do końca. Pamiętajmy, że Słowenia w rankingu jest od nas wyżej notowana. Gorszą końcówkę w ostatnim naszym meczu grupy B można dziewczynom wybaczyć? ? ocenił.
Noszczak dodał, że przeciw Słowenii dobrze funkcjonowała gra z obu skrzydeł. Dodatkowo wysoką dyspozycję pokazała Małgorzata Majerek. Do formy wraca Karolina Kudłacz. ?Tak duża liczba udanych kontr (11) pokazuje, że zespół coraz lepiej się rozumie? ? dodał.
Polski zespół zwycięstwem nad Słowenią pokrzyżował plany organizatorom ME, którzy jeszcze przed niedzielnym meczem do roli 4. w grupie wytypowali białoczerwone. ?Według nich to my mieliśmy jechać do domu. Pokazaliśmy jednak polski charakter?- odparł wyraźnie zadowolony Łakomy.
Główny trener reprezentacji wyraził opinię, że przygotowania do spotkań z Macedonią, Austrią i Węgrami będą wymagały spokojnej analizy w odpowiednim czasie. ?Jedynie Węgierki wydają się być poza naszym zasięgiem. To kandydat jeżeli nie do mistrzowskiego tytułu, to na pewno do medalu?-zakończył.