Polska pokonała Słowenię 34:30 (18:10) w trzecim występie grupy B Mistrzostw Europy kobiet, która swe mecze rozgrywa w Goeteborgu. Podopieczne Zenona Łakomego awansowały do najlepszej 12 drużyn turnieju. Słowenia odpadła z dalszej rywalizacji. Prezydent EHF Norweg Tor Lian wysoko ocenił grę polskiej reprezentacji.
Przed mistrzostwami sztab szkoleniowy polskiej reprezentacji prognozował, że drużyna powinna zająć miejsca 8-12. Wypełnienie tych planów oznaczało wygranie przynajmniej jednego spotkania w grupie B. Po porażkach z Niemcami i Norwegią ostatnia okazja nadarzała się w meczu ze Słowenią, której aż siedem zawodniczek wywodzi się z czołowego europejskiego klubu Krim Mercator Lublana. Polki ? do awansu wystarczał im remis – pewnie wygrały, choć w końcówce niepotrzebnie oddały rywalkom inicjatywę, pozwalając im zdobyć cztery bramki z rzędu. Białoczerwone w kolejnych spotkaniach zagrają z zespołami z grupy A.
Na najwyższe słowa uznania w polskiej ekipie zasłużyły Karolina Kudłacz i Małgorzata Majerek. Obie zdobyły po 9 bramek. Kudłacz na początku drugiej połowy, gdy naszym gra wyraźnie się nie układała, wzięła na siebie ciężar zdobywania goli (w tym okresie rzuciła 5 z rzędu). To głównie po jej indywidualnych akcjach Słowenki bezpardonowo faulując, otrzymywały 2 karne minuty. Z kolei Majerek zaprezentowała tak różny repertuar rzutów (9 z 10), że bramkarki rywalek nie wiedziały w jaki sposób prawidłowo zareagować. Prawoskrzydłowa Safo Icom Lublin rozegrała jeden z najlepszych meczów w karierze.
Polki zgodnie z tradycją tych mistrzostw zanotowały udany początek meczu. Po zespołowych akacjach w 12 min prowadziły już 8:3. Na tak korzystny wynik wpływ miała agresywna gra w obronie i aktywna postawa w ataku pozycyjnym. Białoczerwione w sumie z defensywy wyprowadziły siedem kontr ? wszystkie zakończone trafieniem do siatki.
Pieczołowicie pilnowane najgroźniejsze zawodniczki Słowenii ? Tatjana Oder (10 goli z Niemkami) i leworęczna Anja Frešer pierwszej połowy nie mogą zaliczyć do udanych. Przewaga Polek w tej części gry mogła być jeszcze większa, gdyby nie fatalnie egzekwowane trzy rzuty karne (cztery przestzrelone w całym spotkaniu).
Do drugiej połowy nasza drużyna przystąpiła lekko rozkojarzona. Pozwoliło to przeciwniczkom na szybkie zdobycie dwóch bramek. Czas wzięty przez trenera Łakomego uporządkował grę, a Kudłacz rzutem z biodra rozpoczęła swój strzelecki popis. Polska rozgrywająca na boisku robiła praktycznie co chciała. Po jej bramkach przewaga ponownie wzrosła (22:13). Między 40 a 44 min Słowenki uzyskały cztery kolejne gole. Trzeba przyznać, że uczyniły to z dość dużą łatwością.
Słoweński szkoleniowiec Robert Beguš w 50 min, nie mogąc pogodzić się z trzecią 2-minutową karą dla Anji Argenti otrzymał żółtą kartkę. Po dwóch golach Polek (33:26) Słoweniec poprosił o przerwę na żądanie. ?Siedem minut, siedem bramek ? – mobilizował swoje podopieczne. Trzeba przyznać, że po części mu się to udało, gdyż rywalki strzeliły cztery bramki z rzędu (33:30). Mogły więcej, gdyby nie doskonała obrona Iwony Łącz po rzucie Vesny Puš. Polki, grając na czas, próbowały rozgrywać długo piłkę. Każda próba w ich wykonaniu kończyła się niepowodzeniem. Ostatnie słowo należało do Oli Jacek, która zdobyła 34 bramkę zespołu. Polki po końcowej syrenie mogły wykonać taniec radości.
Po meczu prezydent EHF Tor Lian w rozmowie z prezesem ZPRP Andrzejem Kraśnickim ocenił, że Polska ma bardzo drobrą drużynę. "Były znakomite momenty w waszym wykonaniu. Jeżeli będziecie w stanie dłużej tak grać, to kibice mogą być z was dumni" – powiedział Norweg.
Słowenia-Polska 30:34 (10:18)
SŁOWENIA: Stefanišin (2?), Marinček ? Argenti (3×2?), Derčar 3, Ciora 1, Ilič, Puš 5 (2?), Derepasko 4, Kurent-Tatarovac 5 (2×2?), Hrnjič (2?), Sotler (2?), Oder 6, Frešer 6. Kary 18 min. Trener: R. Beguš.
POLSKA: Kubisztal, Łącz, ? Jacek 1 (2×2?), Malczewska 3, Załęczna, Damięcka 3, Kowalska 1, Majerek 9, Siódmiak 1, Polenz 4, Kudłacz 9 (2?), Wypych 3. Kary 6min. Trener: Z. Łakomy.
Sędziowie: Fernandez, Rios (oboje Hiszpania).