W trzecim występie rundy zasadniczej grupy I MŚ Polska pokonała w Halle Tunezję 40:31 (17:13). Białoczerwoni w przypadku wygrania w niedzielę ze Słowenią awansują do ćwierćfinału z pierwszego miejsca.
Po wyjściu z grupy wstępnej kolejny cel został osiągnięty. Można być niemal pewny, że polska reprezentacja uzyskała prawo gry w kwalifikacjach olimpijskich. To stwarza nowe możliwości i zasady finansowania tzw. ścieżki olimpijskiej dzięki środkom z ministerstwa sportu.
Mistrz Afryki, a zarazem czwarty zespół poprzednich mistrzostw świata jedynie do 14 min. okazał się równorzędnym rywalem (6:6). Nie oznacza to wcale, że drużyna z Tunezji, gdzie piłka ręczna popularnością ustępuje tylko futbolowi, poddała się bez walki. Po prostu podopieczni Bogdana Wenty byli lepsi i bardziej zmotywowani. Nie zapominajmy, że dla obu drużyn był to już szósty występ w ciągu ośmiu dni. Jak zapewnił kierownik polskiej reprezentacji Marek Żabczyński, mimo zmęczenia nasi zawodnicy nadal prezentują się doskonale mentalnie i fizycznie.
Tunezyjczykom specjalnie nie pomógł król strzelców MŚ’2005. Wissem Hmam co prawda zdobył cztery gole, ale nie stanowił zagrożenia, którego można się było po nim spodziewać. Trzeba podkreślić dobrą postawę polskiej defensywy przez 40 minut spotkania. Po kwadransie gry za Tomka Tłuczyńskiego na lewym skrzydle pojawił Mateusz Jachlewski. Była to bardzo dobra decyzja polskiego szkoleniowca, gdyż zawodnik Vive Kielce skutecznie wykańczał kontry oraz wykorzystał wszystkie cztery rzuty karne.
Bez zarzutu spisywała się polska druga linia. Postrach w obronie tunezyjskiej szczególnie siał Karol Bielecki. Prowadzenie do przerwy mogło być bardziej okazałe, ale na przeszkodzie często stawały słupki i porzeczka.
Po zmianie stron Polacy grali rozluźnieni. Praktycznie wszystko im wychodziło. Systematycznie niemal każdy z nich wpisywał się na listę strzelców. W 37 min., gdy białoczerwoni objęli prowadzenie 25:15, cierpliwość trenera rywali się skończyła. Poprosił o czas. Po wznowieniu gry podstawowi gracze mogli odpocząć na ławce rezerwowych. Z racji braku w składzie zmiennika Mariusza Jurasika na prawym skrzydle pojawił się Tłuczyński. Za Sławomira Szmala do bramki wszedł Adam Weiner. Jakkolwiek w ataku Polacy nadal powiększali dorobek, to już w defensywie grali rozkojarzeni.
Od tego momentu aż do końcowej syreny w zasadzie każda akcja obu zespołów kończyła się golem. „Wiem, że jesteście zmęczeni, ale zostało jeszcze ponad 5 minut, a wy już odpuściliście” – mobilizował podopiecznych Wenta. Uwagi przyniosły połowiczny skutek, gdyż rywale przez ostatnie 10 minut nie byli w stanie zmniejszyć strat. Teraz, jak powiedział Marek Żabczyńsk,i wypada trzymać kciuki za wynik potyczki ze Słowenią, która raczej "nie odpuści" meczu.
Polska-Tunezja 40:31 (17:13)
POLSKA: Szmal, Weiner – K.Lijewski 3, Jachlewski 8, Tkaczyk 1, Bielecki 6, Siódmiak, Wleklak 3, B.Jurecki 4, Jurasik 6, M.Jurecki 4, Kuptel 1, Tłuczyński 1, M.Lijewski 3. Kary: 4 min. Trener: B.Wenta
TUNEZJA: Magaiez, Hlel- Horni 3, Hedoui 1, Gharbi 1, Tej 3, Touati 2, Hmam 4, Hammed 3, Hadj 1, Bousnina, Ben Aziza, Mgannem 6, Ayed 7. Kary: 14 min. Trener: Efendic.
Sędziowali Olesen, Pedersen (obaj Dania). Widzów: 7500.