Piętnastokrotni mistrzowie kraju z wrocławskiego WKS są obecnie na ostatniej pozycji w tabeli ekstraklasy. Zupełnie realny stał się więc spadek "siódemki" Śląska do niższej klasy rozgrywek, gdzie już od kilkunastu lat występują także poznańscy "lotnicy". Też byli mistrzowie kraju – pisze w Polsce Zbrojnej płk Wojciech Piekarski.
Jednym z powodów jest skrócenie służby wojskowej do dziewięciu miesięcy. To zbyt mało czasu do wyłowienia talentów, nie mówiąc już o ich systematycznym szkoleniu. Poza tym, młodzi ludzie o dobrych warunkach fizycznych i predyspozycjach sportowych jeszcze nie tak dawno wybierali inne dyscypliny, które stwarzają szanse na większą popularność i lepsze pieniądze, jak choćby piłka nożna czy siatkówka.
Skoro wśród stu najlepiej zarabiających sportowców polskich jest ponad sześćdziesięciu kopaczy" i tylko jeden szczypiornista (kapitan srebrnej reprezentacji Grzegorz Tkaczyk), to trudno się dziwić, że wybierając piłkę, młodzi ludzie stawiają znacznie częściej na nożną niż ręczną. Jeśli jednak ktoś wybierze tę drugą i okaże się, że ma do niej smykałkę, to może się spodziewać, że podobnie jak większość wicemistrzów świata, szybko wyjedzie z kraju. Oficjalnie – żeby doskonalić swoje umiejętności, ale przede wszystkim ze względu na zdecydowanie większą kasę.
Przez kilka ostatnich sezonów podstawowym zawodnikiem siódemki" Śląska był Grzegorz Garbacz. Za niespełna dwa tysiące złotych, które dostawał jako żołnierz nadterminowy, z trudem utrzymywał rodzinę. Czy można się dziwić, że mimo sentymentu do wrocławskiego klubu, którego jest wychowankiem, dziś gra w drugiej Bundeslidze, gdzie jego miesięczne pobory są ponad dziesięć razy większe
Etatowa blokada
Efekt jest taki, że na najwyższym poziomie ligowym, czyli w rozgrywkach ekstraklasy, gra obecnie tylko… dwóch żołnierzy. Podobnie jest w I-ligowym Grunwaldzie, gdzie występuje dwóch kolejnych. Łącznie mamy więc w armii czterech zawodników – nieco więcej niż połowę drużyny. W tej sytuacji turniej piłki ręcznej na najważniejszej w tym roku imprezie żołnierskiej, jaką będą IV Światowe Igrzyska Wojskowe w Indiach, reprezentacja Wojska Polskiego odda walkowerem.
Andrzej Kraśnicki prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce:
To naprawdę smutne, że w całej armii na poziomie ligowym gra w szczypior-niaka tylko czterech żołnierzy. Jeżeli dobrze pamiętam, tylu było ich w reprezentacji kraju, która zdobyła brązowy medal olimpijski w Montrealu. Przecież św. p. Jerzy Klempel, Andrzej Sokołowski i Zdzisław Antczak ze Śląska oraz Henryk Rozmiarek z Grunwaldu byli wówczas żołnierzami. Te dwa kluby zawsze były w wojsku wiodące, ale w lidze piłki ręcznej grały także inne zespoły z żołnierskim rodowodem, jak choćby Lublinianka, Wawel Kraków czy Wiarus Szczecin. Może trudno będzie wrócić do podobnej sytuacji współcześnie, ale nie możemy pozwolić, by wojskowy szczy-piorniak umarł. Władzom odpowiedzialnym za sport w wojsku deklaruję pełne zaangażowanie i pomoc w rozwiązaniu tego problemu. Myślę, że wart rozważenia jest pomysł, by wspólnymi siłami związku i wojska stworzyć reprezentacyjną siódemkę" WP na bazie młodzieżowej kadry narodowej.
Więcej czytaj w "Polsce Zbrojnej".