Mój życiorys sportowy
Na wstępie przypomnę, jakie gry i zabawy były podstawą naszej dziecięcej działalności „sportowej” w Józefowie:
Fajerka i drut zakrzywiony, drewniane krążki, rolki (dwie drużyny, kiecki (klipa), świnie (piłka do dołka), dzbuk (wybijanie kołka z odległości 10-15 m, niebo-piekło (odbijanie piłki podrzucanej przez przeciwnika), kwadrat (dwie drużyny, zawodnik po podrzuceniu piłki starał się przebiec jak najwięcej bramek), rzutki do celu, dwa ognie, siatkówka, piłka nożna, palant, rzuty kamieniami do celu i na odległość.
Jak wynika ze wstępu, gdy przyjechałem na Śląsk i rozpocząłem naukę
w Państwowych Szkołach Budownictwa w Bytomiu, nie byłem zielony pod względem aktywności sportowej. Początki były trudne obawiałem się, że nowe środowisko mogło mnie nie zaakceptować. Ale przez ten etap szybko przebrnąłem. Ponieważ miałem wielkie ciągotki do sportu to prof. Sagański szybko mnie wyłowił z gromady młodych uczniów. Nie wiedziałem, że istnieje taka dyscyplina jak szczypiorniak. Moje warunki fizyczne (175 cm) nie pozwalały mi uprawiać innych dyscyplin takich jak koszykówka czy siatkówka. A więc z konieczności Adaśku (prof. Sagański) namówił mnie do gry w szczypiorniaka, gdzie robiłem szybkie postępy. Po roku koledzy Janek Kowalczyk oraz Zbyszek Stalmach namówili mnie abym zapisał się do Spójni Katowice. Tam dostałem szansę. Wtedy grało się drużynami jedenastoosobowymi ale rewelacyjnych wyników nie osiągnęliśmy. Jedynym naszym sukcesem było dwukrotne wygranie z AKS Chorzów, wówczas siedmiokrotnym mistrzem Polski. Wtedy tylko dla zabawy graliśmy w drużynach siedmioosobowych. Do zawodników Budowlanki dołączyli Mieciu Tabaka oraz Stasiu Piszczek. Po połączeniu Spójni oraz Ogniwa powstał nowy klub KS Sparta Katowice. Zasilili nas tacy zawodnicy, jak: Foksiński, Suski, Kantorski, Kondola i Solik. Dotychczas grali już tacy zawodnicy jak: Warwas i Limanowski (bramkarze), Gawliczek, Tomecki, Gmyrek, Świetliński, Sidełko.Z inicjatywy prof. Sagańskiego doszło do spotkania Spójni z Budowlanką. Niespodziewany sukces odniosła szkolna Budowlanka pokonując na swoim boisku Spójnię 13:10.
Po dwóch latach zostaliśmy zaproszeni (Sparta Katowice) na turniej noworoczny do Berlina. Wprawdzie nie zajęliśmy tam dobrego miejsca, ale kierownicy drużyn zachodnich bardzo nas chwalili. W 1955 roku po raz pierwszy zdobyliśmy Mistrzostwo Polski i tak było przez kolejnych 5 lat. Następnie trzy razy wywalczyliśmy wicemistrzostwo i w roku 1960 Puchar Polski.
Będąc jeszcze uczniem Budowlanki brałem udział w I Ogólnopolskiej Spartakiadzie Średnich Szkół Zawodowych we Wrocławiu w roku 1953. Budowlanka zajęła zdecydowanie pierwsze miejsce. Ja reprezentowałem Budowlankę w piłce ręcznej, siatkówce i koszykówce. Zajęliśmy pierwsze miejsca oraz drugie w rzucie granatem. Grałem również w reprezentacji Śląska. Na mecze jeździliśmy na Węgry, do Czechosłowacji, Austrii i NRD.
Do kadry narodowej zostałem powołany w 1955 roku. Na pierwszy turniej wyjechaliśmy do Zagrzebia jadąc okrężną trasą przez Wiedeń., Linz i Graz ponieważ wojsko Związku Radzieckiego „wprosiło” się na Węgry. W Zagrzebiu graliśmy wyśmienicie zajmując II miejsce w turnieju. Kierownictwo ZPRP uznało, że ten sprawdzian wypadł pozytywnie i zgłosiło Polskę do udziału w III Mistrzostwach Świata, które zostały rozegrane w NRD w roku 1958. Polska znalazła się w jednej grupie („erfurckiej”) z zespołami Szwecji, Finlandii i Hiszpanii. Po dwóch wygranych (Finlandia, Hiszpania) i przegranej ze Szwecją (14:19) awansowaliśmy do półfinału, gdzie spotkaliśmy się z drużynami Danii
i Jugosławii (zaliczony przegrany mecz ze Szwecją). Mecz z Duńczykami to istny horror. Do przerwy prowadziliśmy 8:6, niestety nie wytrzymaliśmy do końca psychicznie
i ostatecznie przegraliśmy 15:22. Pozostał ostatni mecz z Jugosławią. Źle zaczęliśmy i do przerwy przegrywaliśmy 4:6. Po przerwie zdecydowana poprawa naszej gry, rywale rzucili nam tylko jedną bramkę co przy naszych pięciu mecz zakończył się naszym zwycięstwem 9:7. W tym spotkaniu rzuciłem trzy bramki a koledzy mówili, że przerosłem sam siebie.
W drugiej grupie trzecie miejsce zajęła Norwegia, z którą przyszło nam grać o piąte miejsce w berlińskiej Zinderbindehalle. Faworyzowany zespół norweski opracował taktykę polegającą na kryciu indywidualnym Świetlińskiego i Suskiego. Taktyka ta zdecydowanie ich zawiodła, gdyż w/w zawodnicy byli nie gorszymi taktykami i większość piłek posyłali na koło do Frąszczaka, który zdobył siedem bramek. Ja również dołożyłem swoje rzucając z lewego skrzydła pięć bramek. Ostatecznie po wygranej z Norwegią 20:18 wywalczyliśmy piąte miejsce w finałach MŚw. Poza tym Świetliński został wybrany do najlepszej „siódemki” świata a drużyna otrzymała nagrodę „Fair play”, którą był olbrzymi kryształowy puchar i szachy wykonane z kości słoniowej. Wszyscy zawodnicy otrzymali pamiątkowe medale. Poza tym w kraju, poza uściskiem dłoni Prezesa i kieszonkowego
(2 dolary/dziennie), najlepsi zawodnicy (tylko siedem osób) zostali odznaczeni Brązowymi Medalami za wybitne osiągnięcia sportowe.
W tym samym roku Polska rozegrała w Paryżu mecz z Francją, który zakończył się remisem 10:10. Mecz rewanżowy miał miejsce w Szczecinie, gdzie zdecydowanie wygraliśmy 22:11. Najlepszym zawodnikiem był Suski zdobywca 9 bramek, ja zapisałem na swoim koncie tylko 4. W roku następnym (1959), za duże osiągnięcia sportowe nasz klub Sparta Katowice reprezentował Polskę podczas Mistrzostw Młodzieży i Studentów
w Wiedniu. Drużyna spisywała się znakomicie i dopiero w meczu finałowym o miejsca 1-2 ulegliśmy Dukli Praga, w której występowała prawie cała reprezentacja Czechosłowacji.
Ostatni mecz w reprezentacji rozegrałem w Warszawie przeciwko Czechosłowacji ale największą dla mnie frajdą był występ w reprezentacji Śląska, która wygrała z Danią 19:16. Prasa śląska pisała, że Goliat „padł na kolana”. Należy przypomnieć, że ta sama Dania pokonała w Łodzi reprezentację Polski. W reprezentacji grałem 13 razy zdobywając 26 bramek. Rozegrałem też kilka spotkań pod firmą miast (Warszawa, Katowice, Kraków) i jako zawodnik zakończyłem grę w roku 1963. Mocno absorbowała mnie praca zawodowa. Jednocześnie grając byłem sędzią oraz miałem uprawnienia instruktora piłki ręcznej. Na prośbę kierownictwa AZS Gliwice zostałem „społecznym” trenerem drużyny piłki ręcznej. W dowód wdzięczności otrzymałem Złotą Odznakę. Łącząc pracę zawodową z działalnością sportową zostałem doradcą ds. sportu Prezydenta Gliwic, Rektora Politechniki Śląskiej oraz AZS – u Gliwice.
Przez następne kilkanaście lat otrzymywałem rocznicowe medale i dyplomy. W roku 2013 uczestniczyłem, w gronie 80 najwybitniejszych zawodniczek i zawodników, na uroczystości powołania Stowarzyszenia Zasłużonego Reprezentanta Polski w Piłce Ręcznej. W dniach 10/11.11.2014 w Spale odbył się II Zjazd Stowarzyszenia, a ja byłem jego najstarszym uczestnikiem.