Reprezentantki Polski pokonały w Koszalinie Słowaczki 26:21 (12:7) i wywalczyły awans do grudniowych finałów mistrzostw Europy we Francji! Biało-czerwone szybko objęły prowadzenie, które potem systematycznie powiększały, w pełni kontrolując przebieg wydarzeń.
Przed meczem medalem „Za zasługi dla piłki ręcznej” ZPRP uhonorowano Politechnikę Koszalińską na 50-lecie tej instytucji i bezdyskusyjne jej zasługi dla polskiego szczypiorniaka. Nagrodę z rąk prezesa ZPRP Andrzeja Kraśnickiego oraz prezesa honorowego Związku Janusza Czerwińskiego odebrał profesor Tomasz Królikowski, prorektor Uczelni ds. studenckich.
Wyjściowy skład naszej reprezentacji utworzyły Adrianna Płaczek, Katarzyna Janiszewska, Kinga Grzyb, Joanna Drabik, Karolina Kudłacz-Gloc, Kinga Achruk oraz Ewa Urtnowska, za którą do ataku wchodziła Monika Kobylińska.
Słowaczki już w piątej minucie przegrywały 1:3, mogąc tylko się cieszyć, że naszej ekipie nie powiodło się wyprowadzenia dwóch kontr. Początkowo jedynie leworęczna Tetyana Filkova Trehubova stanowiła poważniejsze zagrożenie dla dobrze dysponowanej bramkarki Polek. Biało-czerwone, choć świetne akcje przeplatały stratami własnymi, cały czas utrzymywały przewagę 2-3 oczek. W 20. minucie trener Dusan Poloz poprosił o czas, tuż po tym, jak filmową wkrętką popisała się niezniszczalna Kinga Grzyb.
Polki prowadziły 9:6 , a lewoskrzydłowa rodem z Tczewa, którą z pierwszego rzędu trybun wspierali rodzice, miała na swym koncie 1/3 całego dorobku bramkowego całej drużyny. Reprymenda szkoleniowca nie przyniosła poprawy gry naszych południowych sąsiadek. To Polki za sprawą rezerwowej Bogny Sobiech wyszły na +4, a niedługo potem rezultat podwyższyła piłkarka miejscowej Energi AZS, Romana Roszak. Mimo dobrego wyniku i przesądzonej już kwestii awansu, nasze rodaczki warto było pochwalić za obronę. Słowaczkom często pokazywano grę pasywną, a duże brawa za wybranie bezpańskiej piłki pod własnym polem bramkowym zebrała rodowita koszalinianka – Aneta Łabuda. Raptem siedem straconych goli przez dwa kwadranse to osiągnięcie warte podkreślenia.
Drugą odsłonę Polki rozpoczęły w najmocniejszym ustawieniu, a ponownie jako pierwsza na listę strzelczyń wpisała się środkowa Kinga Achruk. Na pewno na wiele ciepłych słów zasługiwała też Monika Kobylińska, która po mniej udanym mundialu w Niemczech znów w reprezentacji grała na światowym poziomie. W 36.minucie po bombie Achruk biało-czerwone prowadziły już 16:9. Kinga nie tylko rzucała i rządziła w defensywie, ale też kapitalnie nagrywała na koło do Joanny Drabik.
Obrotowa pozyskana niedawno przez Siofok KC w 38. minucie po trafieniu na 19:10 miała na swym koncie sześć bramek, najwięcej ze wszystkich uczestniczek zawodów. Zadrżeliśmy tylko raz, gdy na plac gry upadła po zderzeniu z rywalką nasza kapitan, ale Karolina Kudłacz-Gloc po interwencji sztabu medycznego, szybko wróciła do walki. Niedługo potem debiut w kadrze seniorek zanotowała Małgorzata Mączka i na dzień dobry rzuciła z karnego na 21:11.
Trener Leszek Krowicki mógł swobodnie rotować składem, bo podobnie jak w październiku w Nitrze, jego podopieczne grały z tak dużą swobodą, że Słowaczki momentami były bezradne. Sam wynik nie miał już wielkiego znaczenia, ważniejsze były minuty i doświadczenie zdobywane przez takie szczypiornistki jak wspomniane już Mączka, Sobiech czy Weronika Kordowiecka, która zmieniła Adriannę Płaczek między słupkami.
Fot. Piotr Matusewicz / Press Focus
Od stanu 23:13 nasze południowe sąsiadki zdobyły pięć goli z rzędu, wykorzystując nieskuteczny okres gry w ataku Polek. Dopiero rzut karny Sylwii Lisewskiej przerwał serię nieudanych finalizacji. Ostatecznie nasze panie zwyciężyły 26:21, pieczętując trzeci z rzędu awans do mistrzostw Europy.
Gospodarzem meczu Polska-Słowacja była Gmina Miasto Koszalin.
Losowanie grup turnieju finałowego EHF EURO 2018 odbędzie się już 12 czerwca w Paryżu. Francuskie mistrzostwa rozpoczną się pod koniec listopada.
kw. EHF EURO 2018 / grupa 2 / 6. kolejka:
POLSKA – SŁOWACJA 26:21 (12:7)
Polska: Płaczek, Kordowiecka – Łabuda, Kobylińska 5, Roszak 1, Grzyb 3, Kudłacz-Gloc , Janiszewska 1, Zych, Drabik 6, Mączka 1, Lisewska 3, Szarawaga 1, Achruk 4, Sobiech 1, Urtnowska.
Słowacja: Medvedova, Haladikova – Rajnohova 6, Rebicova 3, Rechtorisova 1, Pastorkova 1, Pocsikova, Takacova, Habankova 2, Szarkova, Patrnciakova 1, Veselkova, Skolkova 1, Olsovska 2, Filkova-Trehubova 2, Minarcikova 2.
Kary: Polska – 10 minut, Słowacja – 8 minut.
Sędziowali: Karim Gasmi i Raouf Gasmi (Francja).
Widzów: 2800.