W drugim dniu turnieju Gjensidige Cup odmłodzona reprezentacji Polski przegrała z Islandią 21:24 (12:13). Dokończenie imprezy w norweskim Elverum nastąpi w niedzielę. Biało-czerwoni zmierzą się z drużyną gospodarzy – aktualnymi wicemistrzami świata.
W pierwszym piątkowym meczu spotkały się drużyny, które dzień wcześniej nie sprostały rywalom, tracąc do nich po sześć bramek. Polacy przegrali ze Szwedami 27:33, a Islandczycy ulegli gospodarzom turnieju, Norwegom 30:36.
Otwierającą bramkę dla naszego zespołu zdobył Rafał Przybylski. Orzeczona w trzeciej minucie kara dla Patryka Walczaka szybkoosłabiła podopiecznych Piotra Przybeckiego, ale Biało-czerwoni zołali utrzymać remis. Rywale początkowo notowali dużą skuteczność, a ich pierwsze siedem rzutów trafiło do naszej bramki, której pilnował Adam Morawski.
Pierwszy kwadrans gry, po drugiej udanej akcji z koła Walczaka, zakończył się wynikiem remisowym 7:7. Po golu Kondratsona przez kolejne kilka minut rezultat, mimo wielu prób z obu stron, się nie zmieniał. Strzelecką niemoc przerwał w 20 min rzutem z dystansu Jonsson. Polacy ani myśleli o rezygnacji z zanotowania korzystnego wyniku i Michał Potoczny efektownym rzutem zmniejszył stratę. W 22 min na boisku – wyłącznie na czas wykonywania rzutu karnego przez rywali – pojawił się kapitan naszej drużyny, Adam Malcher.
Dobrze spisywali się nasi skrzydłowi. Michał Daszek i Przemysław Krajewski do przerwy zdobyli blisko połowę wszystkich strzelonych bramek. Warto odnotować, że w pierwszej połowie nasz zespół był czterokrotnie odsyłany na ławkę kar. Skandynawowie przez cały ten czas występowali w komplecie.
Na drugą część gry Malcher zajął miejsce Morawskiego. Po dalekim rzucie Przybylskiego na tablicy ponownie pojawił się remis (14:14). Niestety trzy kolejne trafienia zapisano na konto Skandynawów. Rywale po prostu wykorzystali rzut karny i 2-minutową karę dla Adriana Kondratiuka, a później jeszcze powiększyli przewagę.
Biało-czerwoni z mozołem zaczęli odrabiać dystans czterech trafień. Po skutecznym zagraniu Walczaka przegrywaliśmy tylko 18:19. Kolejne akcje dwukrotnie przyniosły powodzenie przeciwnikom. W 49 min po raz pierwszy Islandczycy musieli zagrać w osłabieniu. Ten okres, mimo trzech naszych prób, rywale wygrali jedną bramką.
Mimo ambitnej walki w końcówce meczu, zespół Piotra Przybeckiego nie zdążył odrobić strat, a Islandczycy nie pozwoli wydrzeć sobie wygranej.
Islandia – Polska 24:21 (13:12)
Polska: Kornecki, Malcher, Morawski – Krajewski 2, Sićko, Walczak 3, Łangowski, Genda 1, Czuwara, Szpera, Potoczny 4, Moryto, Daszek 3, Kondratiuk, Bąk 2, Przybylski 3, Rogulski, Chrapkowski 3. Kary 10 min.