Reprezentacja Polski rozbita w Mińsku przez Białorusią (10:15) w kwalifikacjach do finałów ME 2018. Po kwadransie gry gospodarze wyszli na kilkubramkowe prowadzenie, które systematycznie powiększali, kontrolując przebieg meczu. Tymczasem Polacy popełniali kolejne proste błędy i nie byli w stanie nawet na moment zagrozić rywalom.
Po trzech seriach spotkań Biało-czerwoni zamykają tabelę grupy 2 z zerowym dorobkiem punktowym. W niedzielę obie drużyny zmierzą się ponownie, tym razem w Płocku.
Wynik spotkania, rzutem z kontrataku, otworzył Przemysław Krajewski. Grą Polaków pod białoruską bramką zarządzał grający na środku rozegrania Mateusz Jachlewski. Gospodarze mieli jednak szczęście, bowiem rzuty Biało-czerwonych trafiały kolejno w słupek, poprzeczkę i Ivana Matskevicha. Sytuacja ta sprawiła, że podopieczni Jurija Szewcowa wyszli na prowadzenie.
Polacy musieli gonić, jednak spokojne i konsekwentne budowanie ataku pozycyjnego mogło napawać optymizmem. Podopiecznym Talanta Dujszebajewa brakowało jedynie wykończenia, co pozwoliłoby przejąć inicjatywę. Białorusini również nie zachwycali skutecznością, a uniemożliwiał im to chociażby dobrze spisujący się Adam Malcher (5:5; 15 min.).
Po kwadransie gry na środku rozegrania pojawił się Krzysztof Łyżwa, natomiast na lewej stronie powracający do reprezentacji Karol Bielecki. W dalszym ciągu dobrze wyglądała defensywa Polaków, co skutkowało możliwością wyprowadzenia kontrataków. Jeden z nich wykończył Krajewski, ponownie wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.
Gospodarze próbowali swoich sił współpracując z obrotowym. Artsem Karalek odwdzięczał się bramkami i po raz kolejny odwrócił wynik na korzyść Białorusinów. Błędy popełnione przez Polaków zemściły się, na co prośbą o przerwę w grze zareagował trener Dujszebajew. Końcówka pierwszej połowy mogła należeć do Biało-czerwonych, ale nie wykorzystali oni dwóch wykluczeń dla rywala i zeszli do szatni ze stratą pięciu bramek.
Przerwa nie wytrąciła gospodarzy z rytmu, który zaprezentowali w pierwszej części spotkania. Trzy szybko zdobyte bramki pozwoliły im zachować spokój i kontrolować wydarzenia, szczególnie że Biało-czerwoni nie mogli wejść na właściwy poziom.
Podopieczni Talanta Dujszebajewa walczyli o każdą piłkę, starając się odrobić rosnący dystans, jednak Białorusini nie zawodzili. Praktycznie każdy atak pozycyjny kończył się umieszczeniem piłki w bramce strzeżonej przez Adama Malchera. W defensywie natomiast prezentowali aktywność, która utrudniała Polakom skuteczne rozegranie i wykończenie akcji.
Zespół znad Wisły miał więc spore problemy. Polacy wciąż szukali sposobu na rozmontowanie obu formacji rywala. Na dziesięć minut przed końcem strata wynosiła już jednak dziesięć bramek, co nie stawiało drużyny w korzystnej sytuacji. Na osiągnięcie korzystnego wyniku było coraz mniej czasu.
Swoboda Białorusinów podkreślała ich dyspozycję i moc, którą tego dnia dysponowali. Poszczególni zawodnicy byli nie do zatrzymania i ukazywali bezradność Polaków. Mimo woli walki i przebłysków sytuacja nie uległa zmianie, a gospodarze dopisali do swojego konta kolejne dwa punkty, pewnie i wysoko pokonując reprezentację Polski.
BIAŁORUŚ – POLSKA 32:23 (15:10)
BIAŁORUŚ: Matskevich, Saldatsenka – Brouka, Kulesh 4, Babichev, Pukhouski 4 (1), Rutenka 4, Shylovich 2, Yurynok 4, Baranau 1, Karvatski, Padshyvalau 1, Karalek 7, Tsitou, Kulak 1, Gayduchenko 4.
POLSKA: Malcher, Morawski – Daćko 2 (1), Lijewski 4, Łyżwa, Jachlewski 3, Krajewski 5, Bielecki, Kus, Jurecki 2, Syprzak 1, Moryto, Daszek 1, Przybylski, Paczkowski 4, Chrapkowski 1.
Sędziowali: Mindaugas Gatelis oraz Vaidas Mazeika (Litwa).
RUMUNIA – SERBIA 22:23 (9:13)
Grupa 2
Tabela
1. Białoruś 3 4 91:76
2. Serbia 3 4 87:90
3. Rumunia 3 4 76:69
4. Polska 3 0 78:97