W czwartek reprezentacja Polski rozegra ostatnie spotkanie fazy grupowej Mistrzostw Świata. Przeciwnikiem będzie znakomicie spisująca się Francja. – Ich siła wynika z tego, że są kolektywem. Mają wyrównaną drużynę, po dwóch świetnych zawodników na każdej pozycji. Są też nieprawdopodobnie pewni siebie, bo potrafią wygrywać w ciężkich okolicznościach, dlatego znają swoją wartość – ocenia rywala Robert Lis.
– Tak, jak pokazali Duńczycy siedem miesięcy temu, Francuzi są do pokonania. To bardzo dobra drużyna, w zasadzie najlepsza w przekroju ostatnich kilkunastu lat. Zdominowali imprezy rangi mistrzowskiej, ale czasami przegrywają, bo też są ludźmi. Grają u siebie i wszyscy są przygotowani na to, że Francja wygra ten turniej. Wydaje się jednak, że są reprezentacje, które mogą im napsuć krwi – podkreśla Robert Lis.
Biało-czerwonych czeka spotkanie z najtrudniejszym przeciwnikiem fazy grupowej. – Ich siła wynika z tego, że są kolektywem. Mają wyrównaną drużynę, po dwóch świetnych zawodników na każdej pozycji. Poza tym na każdej z nich mają piłkarza, który znajduje się w trójce najlepszych na świecie, więc samo to daje im olbrzymią siłę. Są też nieprawdopodobnie pewni siebie, bo potrafią wygrywać w ciężkich okolicznościach, dlatego znają swoją wartość. Gdy mecz jest na styku, gdy decyduje doświadczenie, wtedy Francuzi okazują się lepsi – zachwala najbliższego rywala drugi trener reprezentacji.
Wszyscy zgodnie podkreślają, że reprezentacja Polski zbiera bezcenne doświadczenie. – Musimy uczyć się w każdym meczu. Każde spotkanie jest dla nas cennym doświadczeniem. Po rywalizacji z Japonią Talant Dujszebajew powiedział, że zostały nam trzy mecze i musimy walczyć, podejść do nich na 100%, bo tylko wtedy można wynieść z tej lekcji jak najwięcej.
– Z analizą poczekajmy na koniec mistrzostw. Wtedy usiądziemy, pomyślimy kogo brakuje, kto powinien się znaleźć. Na pewno lider zespołu kształtuje się wraz z upływem czasu.