Reprezentacja Polski pokonała w Nantes Japonię 26:25 (9:11) i walczyć będzie o miejsca 17-20 mistrzostw świata rozgrywanych we Francji. Znakomity Adam Morawski między słupkami polskiej bramki i wreszcie skuteczna gra w decydujących momentach meczu przyniosły Biało-czerwonym pierwsze dwa punkty w turnieju. Choć przyznać trzeba, że Polacy musieli drżeć o końcowy wynik do ostatniej akcji.
Japończycy rozpoczęli z „wysokiego c”, szybko wyprowadzając kolejne ataki i rzucając trzy bramki, w tym jedną efektowną – po wrzutce. Odpowiedzią Polaków było trafienie Michała Daszka i gdyby nie dobra postawa w obronie oraz interwencje Adama Morawskiego, przewaga Azjatów byłaby wyższa. Biało-czerwoni potrzebowali pięciu minut, by wyrównać stan rywalizacji i powrócić do gry.
Zawodnicy obu zespołów nie ustrzegli się niewymuszonych błędów. Potrzebny był więc spokój i cierpliwość przy rozgrywaniu ataku pozycyjnego, by wypracować pewne sytuacje i narzucić własne warunki. Japończycy mieli natomiast problemy ze środkiem polskiej defensywy, gdzie znajdowali się Gębala, Daćko oraz Paczkowski.
Po przerwie, o którą poprosił trener Talant Dujszebajew, rzutem z podłoża popisał się Krzysztof Łyżwa, czym wyprowadził Polaków na pierwsze w meczu prowadzenie. To właśnie on, do spółki z Morawskim, utrzymywali Biało-czerwonych na dobrej drodze, choć Japończycy ambitnie walczyli o każdą piłkę. Opłaciło się to i dzięki kilku skutecznym akcjom zeszli do szatni z przewagą dwóch bramek.
Druga połowa musiała zacząć się od pogoni za rywalem. Największe zagrożenie ze strony Azjatów stwarzał Hiroki Shida, który wziął na swoje barki odpowiedzialność za atak Japończyków. Na nic zdała się mozolna praca w obronie oraz kolejne interwencje Morawskiego, bowiem pod bramką przeciwnika Polakom brakowało tempa i skuteczności.
Na środku rozegrania, podobnie jak w końcówce meczu z Rosją, pojawił się Mateusz Jachlewski. Doświadczony nominalny skrzydłowy miał uporządkować grę zespołu i rozrzucić japońską defensywę. Ożywiło to poczynania Polaków, którzy przy okazji wyprowadzili dwa ważne kontrataki i powrócili na prowadzenie. Spotkało się to z reakcją Antonio Carlosa Ortegi.
Przebojowość Japończyków nie znała granic. Podopieczni Dujszebajewa, mimo trzybramkowej przewagi, wciąż musieli mieć się na baczności i nie mogli stracić koncentracji. Kibiców czekała emocjonująca walka aż do ostatniego gwizdka szwajcarskiej pary sędziów.
Na minutę przed końcem, przy stanie 26:25, Biało-czerwoni zanotowali stratę i rywale mieli szansę na doprowadzenie do remisu. Na całe szczęście na posterunku stał Morawski, a chwilę później o czas poprosił trener reprezentacji Polski. Biało-czerwoni nie oddali już piłki i wywalczyli pierwsze punkty w Mistrzostwach Świata.
POLSKA – JAPONIA 26:25 (9:11)
POLSKA: Malcher, Morawski – Daćko 2, Łyżwa 4, Jachlewski 1, Krajewski 3, Niewrzawa 1, Walczak 2, Moryto 1, Daszek 5, M. Gębala, Przybylski, Paczkowski 4, Gierak, T. Gębala 1, Chrapkowski 2.
JAPONIA: Kimura, Shimizu – Kochi 1, Kato 2, Watanabe 1, Komuro, Uegaki 2, Tokuda 4, Koshio, Shida 9, Motoki 2, Tamakawa 1, Agarie 3, Narita, Mekaru, Doi.