Reprezentacja Polski przegrała w Nantes z Brazylią 24:28 (11:16). Biało-czerwoni walczyli z rywalami jak równy z równym przez niemal cały mecz, niemal bo o końcowym wyniku zadecydował sam początek spotkania, który nasza drużyna przegrała 0:5. Kilkakrotnie wydawało się, że podopieczni Talanta Dujszebajewa w końcu dopadną przeciwników, ale błędy w kluczowych momentach przekreśliły szanse Polaków na ugranie choćby punktu.
Spotkanie z Brazylią było dla reprezentacji Polski jednym z kluczowych jeśli chodzi o awans do dalszej fazy Mistrzostw Świata. Początek nie wyglądał jednak obiecująco i odbiegał od pierwszego meczu z Norwegią. Brazylijczycy szybko wypracowali przewagę sześciu bramek, aktywny był znany polskim kibicom Jose de Toledo i dopiero w 10. minucie dwa trafienia zanotował kapitan zespołu, Mateusz Jachlewski.
Mecz toczył się pod dyktando Brazylijczyków, którzy wykorzystywali błędy Biało-czerwonych i nie mieli problemów z wypracowaniem pozycji rzutowej, będąc przy tym niezwykle skuteczni. W bramce pojawił się Adam Morawski, co miało być impulsem do odrabiania strat i początkiem drogi po zwycięstwo. Niezawodny był jednak de Toledo, który wziął na swoje barki ciężar gry w ataku.
Problemem podopiecznych Talanta Dujszebajewa było nie tylko powstrzymanie rozpędzonych rywali, ale również skonstruowanie ataku pozycyjnego, który zakończy się trafieniem. Utrudniała to wysoka i aktywna defensywa Brazylijczyków. Sytuację ratowały indywidualne akcje Pawła Paczkowskiego, choć do przerwy różnica w dalszym ciągu wynosiła pięć bramek.
Z gry wyłączony był Tomasz Gębala, co zmniejszało potencjał rzutowy Polaków z drugiej linii. Młody rozgrywający po raz pierwszy w meczu trafił dopiero w 37. minucie. Po stronie Brazylijczyków świetnie prezentował się Maik Santos, który momentami wręcz murował bramkę swojego zespołu i wygrywał pojedynki nawet z rzutu karnego.
Mimo kłopotów, które trapiły Biało-czerwonych gra była wyrównana, a przewaga nie ulegała zmianie i wahała się w granicach pięciu trafień. Zawodnicy obu zespołów nie ustrzegali się błędów własnych i nie do końca zrozumiałych decyzji, utrudniających rozegranie akcji.
Wraz z upływem czasu zwycięstwo Polaków było coraz mniej realne i mimo wielkiej ambicji oraz walki, Brazylijczycy mogli czuć się pewnie. Na dwie minuty przed końcem na listę strzelców wpisał się Łukasz Gierak, czym zmniejszył stratę do trzech bramek. Po przerwie, o którą poprosił trener rywali, de Toledo przypieczętował wygraną swojego zespołu.
BRAZYLIA – POLSKA 28:24 (16:11)
BRAZYLIA: Santos, Almeida – Teixeira 2, Silva 2, Torriani, Candido 1, Toledo 8, Pozzer 3, Chiuffa 1, Guimaraes 2, Ceretta, Moraes, Novais 1, Ponciano, Langaro 7, Petrus 1.
POLSKA: Malcher, Morawski 1 – Daćko 1, Łyżwa, Jachlewski 4, Krajewski, Niewrzawa 1, Walczak 1, Moryto 1, Daszek 2, M. Gębala 1, Przybylski 1, Paczkowski 6, Gierak 2, T. Gębala 2, Chrapkowski 1.