W swym pierwszym meczu w ramach turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich reprezentacja Polski przegrała w Astrachaniu z Rosją 25:27 (11:11). Starcie obu zespołów ponownie miało bardzo wyrównany przebieg, a jego losy decydowały się w ostatnich minutach. Biało-czerwone rozegrały bardzo dobre zawody i od początku postawiły faworyzowanym gospodyniom bardzo trudne warunki.
W dramatycznej końcówce Polki miały swoją szansę nawet na zwycięstwo, niestety w decydujących momentach zawiodła je skuteczność. W sobotę, o godzinie 14:00 polskiego czasu, podopieczne Kima Rasmussena zmierzą się ze Szwedkami.
Organizatorzy zawodów przywiązują dużą wagę do bezpieczeństwa. Autokar z drużynami spod hotelu zawsze eskortuje radiowóz a razem z ekipą jedzie dodatkowo policjant.
Pierwsze akcje obu drużyn nie przyniosły zdobyczy bramkowej. Wynik mogła otworzyć Marta Gęga, ale nie wykorzystała rzutu karnego. W odpowiedzi Anna Wiaczirewa przedarła się przez polską defensywę i pokonała Annę Wysokińską. Ta sama zawodniczka po chwili podwyższyła na 2:0. Pierwsze trafienie dla naszych barw w 5 min. zaliczyła Katarzyna Kołodziejska.
Od początku spotkania w hali „Zwiezdnyj” panował ogłuszający doping, wspomagany grupą bębniarzy. Polki doszły na jedną bramkę. Miały okazję na doprowadzenie do remisu, ale Agnieszka Kocela posłała piłkę w poprzeczkę. Nasza skrzydłowa szybko naprawiła błąd i po kontrze było już 4:4. Dobrze funkcjonował polski blok a i Anna Wysokińska dzielnie broniła bramki. Biało-czerwone na krótkie prowadzenie wypromowała z 7 metrów Karolina Kudłacz-Gloc. Trzy bramki z rzędu Rosjanek wywołały aplauz na widowni.
Kara Marty Gęgi skutkowała stratą tylko jednego gola. Za bramkarkę w tym okresie na boisko weszła Małgorzata Stasiak. Po chwili to Biało-czerwone grały w przewadze, ale nie miało to przełożenia na wynik. W dalszym ciągu utrzymywała się nieznaczna przewaga rywalek.
Kolejny remis (9:9) to zasługa zespołowej gry Polek, a także kontry Gęgi. Trzecie trafienie dynamicznej Moniki Kobylińskiej dało chwilowe prowadzenie. Chwilowe, gdyż gospodynie turnieju szybko dwukrotnie znalazły sposób na Wysokińską. Gol z koła Patrycji Kulwińskiej, tuż przed syreną ogłaszającą koniec polowy, ponownie wyrównał stan rywalizacji.
Polki drugą część gry rozpoczęły z wysokiego C. Karolina Zalewska z trudnej pozycji przechytrzyła Annę Sedojkinę. Dwa stracone gole nakazały trenerowi Kimowi Rasmussowi wzięcie czasu na żądanie. Kolejne minuty nie przynosiły rozstrzygnięć w postaci wypracowania większej przewagi przez jedną z drużyn. Zmiana nastąpiła około 40 minuty kiedy to Rosjanki objęły najwyższe prowadzenie w meczu (18:15). Zmęczoną Wysokińską zastąpiła Weronika Gawlik.
Biało-czerwone zminimalizowały straty do jednego trafienia. W tym momencie do końca meczu pozostawało niespełna 10 minut. Zalewska ponownie trafiła i tablica wskazała remis 22:22. Kontrę skutecznie zakończyła Kobylińska i trener Jewgienij Trefiłow musiał prosić o czas. Udany rzut karny Moniki Stachowskiej jeszcze bardziej podgrzał atmosferę w hali. Nasza obrotowa po chwili musiała usiąść na ławce kar. W dramatycznej końcówce sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Na 1:13 min przed końcem, był remis 25:25. Stachowska niepilnowana trafiła z koła w …bramkarkę. Wiaczerewa dała prowadzenie Rosji, a Jochymek w odpowiedzi posłała piłkę w poprzeczkę. Kolejny gol dla gospodyń dopełnił czary goryczy porażki, która nie musiała się wydarzyć.
POLSKA – ROSJA 25:27 (11:11)
POLSKA: Gawlik, Wysokińska – Achruk, Drabik, Gęga 1, Jochymek 2, Kobylińska 5, Kocela 2, Kudłacz-Gloc 2, Kołodziejska 1, Kulwińska 4, Siódmiak 3,Stachowska1, Stasiak 2, Zalewska 2, Zych.
ROSJA: Sedojkina, Jerochina, Kalinina – Gorszkowa 1, Postnowa 3, Dmitrewa 4, Sen 2, Akopian 3, Wiaczirewa 7, Bobrownikowa 2, Marennikowa 1, Bliznowa 2, Ilina 2, Sliwinskaja, Petrowa, Atkowa.
Sędziowali: Bon-Ok Ko, Seok Lee (Korea Płd.). Widzów 5000.
SZWECJA – MEKSYK 41:20 (21:9).