Nie od dziś wiadomo, że polscy oraz węgierscy kibice darzą się wielkim szacunkiem. W sobotę będą mieć oni kolejną okazję do wspólnego śledzenia sportowych emocji. W ramach ostatniej kolejki Ligi Mistrzów Orlen Wisłę Płock czeka wyjazd do Veszprém.
Choć w swoim ostatnim spotkaniu Wisła przegrała z PSG, to wygrana RK Prvo plinarsko društvo Zagrzeb nad Celje Pivovarną Lasko, zagwarantowała im miejsce w najlepszej szesnastce. Plan minimum został więc zrealizowany, ale wśród kibiców pozostaje niedosyt wyników. Na koncie płocczan jest bowiem tylko osiem punktów, w tym te zdobyte z najbliższym przeciwnikiem.
We wrześniu mało kto spodziewał się, że w rywalizacji z MVM Veszprém wicemistrzowie Polski powiększą swój dorobek. Ze znakomitej strony pokazał się wtedy Tiago Rocha, który aż dziewięciokrotnie pokonał bramkarza rywali. Płocczanie zapewnili kibicom sporo emocji, bowiem przez cały czas na prowadzeniu byli Węgrzy, a o końcowym wyniku zadecydowała bramka Dmitrii Zhitnikova.
Tym razem o podobny wynik będzie Orlen Wiśle o wiele trudniej. Węgrzy są w znakomitej formie, zaliczając serię jedenastu zwycięstw z rzędu. Podopieczni Antonio Carlosa Ortegi ostatni raz zeszli z parkietu pokonani na początku grudnia, gdy o jedną bramkę lepsze okazało się THW Kiel.
Veszprém, w przeciwieństwie do Wisły, ma jeszcze szansę poprawę pozycji, jak i jednocześnie musi bronić się przed mającym tylko punkt mniej Flensburgiem. Węgrzy liczą się w walce o fotel lidera, a zwycięstwo nad „Nafciarzami”, przy jednoczesnej ewentualnej porażce PSG ze wspomnianymi Niemcami, da im bezpośredni awans do ćwierćfinału. Stawka jest więc wysoka.
MVM Veszprém – Orlen Wisła Płock / sobota, godz. 17:00
Fot. PRESS FOCUS
