W meczu o 7. miejsce EHF EURO 2016 reprezentacja Polski pokonała we Wrocławiu Szwecję 26:24 (12:12). Jeszcze w pierwszej połowie Biało-czerwoni wypracowali przewagę czterech bramek, ale przestój pod koniec tej partii kosztował ich utratę prowadzenia. Druga odsłona była już bardzo wyrównana, a podopieczni Michaela Bieglera dopiero w końcowych minutach przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tym spotkaniem niemiecki szkoleniowiec zakończył swoją pracę z naszą drużyną narodową.
Po ostatnim bardzo słabym występie Polacy chcieli zrehabilitować się i zakończyć turniej zwycięstwem, które dałoby im 7. miejsce. Na spotkanie ze Szwecją doszło do dwóch zmian. W składzie znaleźli się Piotr Masłowski oraz Robert Orzechowski, którzy zastąpili Rafała Glińskiego i Krzysztofa Lijewskiego.
Wynik otworzył Markus Olsson, a szybką odpowiedzią było trafienie Michała Daszka. Zawodnicy obydwu drużyn popełnili kilka błędów, ale na minimalne prowadzenie wyszli Biało-czerwoni. Zdobywanie bramek nie przychodziło jednak łatwo, bowiem dobrze w bramce spisywał się Mikael Appelgren.
Nieco lepiej radzili sobie Szwedzi, którzy nie mieli aż takich problemów z przedarciem się przez polską defensywę. Mimo to wynik oscylował wokół remisu, a kibice byli świadkami sporej ilości niecelnych rzutów (4:4; 13 min.).
Wraz z upływem czasu przewaga Polaków rosła, co było też efektem błędów popełnianych przez reprezentację Trzech Koron. Na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy swoją pierwszą bramkę w turnieju zdobył Piotr Masłowski. Gospodarze byli w stanie wyprowadzić kontrataki, które na trafienia zamieniał Przemysław Krajewski.
Sytuacja spotkała się z reakcją duetu Olsson – Lindgren, który poprosił o krótką przerwę. Rady przyniosły efekt, bowiem ich podopieczni dość szybko doprowadzili do remisu. Na środku rozegrania pojawił się Bartosz Konitz, ale problemem okazała się nieskuteczność rzutowa. Całe szczęście dobrze spisywał się Sławomir Szmal, dzięki czemu pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 12:12.
Po przerwie rywalizacja rozpoczęła się od nieudanej próby Karola Bieleckiego, a po bramce Philipa Stenmalma Szwedzi wyszli na prowadzenie. Biało-czerwoni nie pozwolili im jednak na rozwinięcie skrzydeł, czemu zapobiegły trafienia Macieja Gębali i Jakuba Łucaka.
Zawodnicy zarówno jednej jak i drugiej drużyny nie ustrzegli się błędów. Gra była szybka i wyrównana, przez co żaden z zespołów nie był w stanie wypracować przewagi większej niż jedno trafienie. Niepokojąco dobrze wyglądała jednak współpraca pierwszej i drugiej linii Szwedów.
W ostatnim kwadransie w poczynania zawodników wkradła się nerwowość, która przejawiała się m.in. przewinieniami w ataku. Chcąc zyskać przewagę Polacy zmienili system gry w obronie, jednak nie przyniosło to pożądanego rezultatu. W dalszym ciągu pojawiały się błędy własne, uniemożliwiające narzucenie własnych warunków (21:21; 52 min.).
Kibice mogli więc przygotować się na wielkie emocje w ostatnich minutach meczu. Dwa ładne trafienia zanotował Bartosz Konitz, jednak Szwedzi nie odpuszczali i błyskawicznie odrabiali straty. Goście ze Skandynawii ambitnie walczyli do ostatnich chwil, nie dając Polakom dojść do pozycji rzutowej.
Chcąc uspokoić sytuację o czas poprosił Michael Biegler. Zwycięstwo gospodarzy było na wyciągnięcie ręki, ale rzutu karnego nie wykorzystał Przemysław Krajewski. Chwilę później bramkę zdobył Karol Bielecki, a szansę z linii siedmiu metrów zmarnował Lukas Nilsson, co zagwarantowało Polakom siódme miejsce w turnieju. Zawodnikiem spotkania został wybrany Sławomir Szmal.
POLSKA – SZWECJA 26:24 (12:12)
POLSKA: Szmal, Wyszomirski – Krajewski 5, Orzechowski 2, Bielecki 4, Wiśniewski 1, Jurecki 1, Konitz 5, Grabarczyk, Masłowski 1, Syprzak 2, Daszek 1, Gębala 2, Łucak 1, Szyba, Chrapkowski 1. Kary 2 min.
SZWECJA: Andersson, Appelgren – Olsson 2, Persson, Kallman, Ekberg, L. Nilsson 5, Konradsson, Karlsson, Jakobsson 2, Petersen 2, Stenmalm 4, Ostlund 3, Zachrisson 1, A. Nilsson 3, Nielsen 2. Kary 2 min.
Sędziowali: Gubica-Milosević (Chorwacja)
Widzów 6.500
