Jednogłośnie deklarują nasze zawodniczki przed meczem o 3. miejsce mistrzostw świata.
Na drodze po wymarzony medal dziś o godz. 14:45 stanie zespół Rumunii. Dwa lata temu się nie udało. Do dwóch razy sztuka?
Nasza ekipa ma z czego czerpać energię przygotowując się do tak ważnego spotkania. Dwa lata temu to właśnie Biało-czerwone w 1/8 finału wyeliminowały Rumunię, rozpoczynając wspaniałe boje o czołową czwórkę turnieju, a potem o medal. Wtedy się nie udało. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że w zeszłorocznych mistrzostwach Europy to Rumunki wygrały bezpośrednie spotkanie 24:19.
Trenerem naszych rywalek jest Szwed Tomas Ryde. Ten były oficer policji w marcu br. zastąpił legendę rumuńskiego handballa, Gheorghe Tadici.
Reprezentacja Rumunii, podobnie jak Polska, grę opiera na ośmiu, dziewięciu zawodniczkach. Tam nie ma zbyt wielu zmienniczek. Niewątpliwie motorem drużyny jest koleżanka klubowa Kingi Achruk z Buducnosti Podgorica, Cristina Neagu. Rumunka często bierze na siebie ciężar zdobywania bramek w trudnych momentach spotkań. Tak było np. w 1/4 finału, grając przeciw Danii (15 trafień). Wybrana do drużyny All Star EHF Euro 2014 zawodniczka w tegorocznym mundialu rzuciła 53 bramki. Zapewnia jej to miejsce lidera ex-aequo z Czarnogórką Jovanką Radicević. Na trzecim miejscu w tej klasyfikacji, z 48 trafieniami, jest Karolina Kudłacz-Gloc.
Znaczącą postacią Rumunek jest bramkarka Paula Ungureanu. Warto także zwrócić uwagę na prawoskrzydłową Adriana Nechitę. To właśnie jej rzut w dogrywce z Danią zapewnił awans do półfinału MŚ. W kolejnym występie – także potrzebna była dogrywka – Rumunki już nie sprostały Norweżkom.
Dłuższa gra Rumunek w turnieju może być jednym z elementów, na których można oprzeć wiarę w końcowy sukces Biało-czerwonych.