Orlen Wisłę Płock czeka pierwsze spotkanie rundy rewanżowej Ligi Mistrzów, w którym zmierzy się na wyjeździe z Besiktasem JK Stambuł. Gospodarze będą chcieli zrehabilitować się za ostatnią porażkę w Polsce.
Wskazanie faworyta nie jest tak łatwe, jak może się wydawać. Choć w lepszej sytuacji są płocczanie, to zawodnicy Besiktasu udowodnili już, że na własnym terenie są rywalem groźnym i mogącym urwać punkty każdej drużynie. Tak też było w przypadku Prvo Plinarsko Drustvo Zagrzeb, które musiało uznać wyższość gospodarzy.
– Nieważne z kim gramy, zawsze przygotowuję drużynę tak, aby zwyciężyła w danym meczu i z takim nastawieniem lecimy do Stambułu – zapowiedział Manolo Cadenas. Wicemistrzowie Polski przystąpią do meczu w dobrych nastrojach. Wygrana z Turkami w Orlen Arenie, a następnie rozgromienie MMTS-u Kwidzyn może napawać optymizmem, jednak Wiślacy muszą mieć się na baczności. Przede wszystkim istotna będzie defensywa, ale jeśli Rodrigo Corrales zagra na swoim poziomie, Nafciarze będą musieli dołożyć tylko skuteczny atak pozycyjny.
Niestety, w sobotę Manolo Cadenas nie będzie mógł skorzystać z usług Marco Oneto, Adama Wiśniewskiego i pozyskanego niedawno Brazylijczyka, Jose de Toledo. Ogranicza to możliwości Nafciarzy i sprawia, że w podróż do Turcji udało się tylko czternastu zawodników. Zwiększa to presję na graczach wpisanych do protokołu, jednak doświadczenie powinno okazać się kluczowym elementem. – Oczywiście cała trójka graczy to ważne ogniwa naszej drużyny, ale ci zawodnicy, których mam do dyspozycji, powinni ich godnie zastąpić – ocenił trener wicemistrzów Polski.
Besiktas JK Stambuł – Orlen Wisła Płock / sobota, godz. 16.00
Fot. PRESS FOCUS