Biało-czerwoni pewnie pokonali Rosjan 27:21 i w niedzielnym finale rozgrywanego w Gdańsku turnieju towarzyskiego zmierzą się z Hiszpanami. Pierwsza odsłona starcia ze Sborną to skuteczna gra polskiego zespołu, znakomitymi interwencjami raz po raz popisywał się Sławomir Szmal, z dystansu punktował Karol Bielecki, nie mylili się też polscy skrzydłowi. W drugiej części trener Michael Biegler rotował składem, dając szansę zmiennikom, ale jego podopieczni cały czas kontrolowali rezultat, utrzymując przewagę kilku bramek.
W wyjściowym składzie Polaków pojawił się Bartosz Konitz, który tym samym zadebiutował w biało-czerwonych barwach. Wynik spotkania otworzył jego klubowy kolega, Dmitry Zhitnikov. Gospodarze często współpracowali z Bartoszem Jureckim, jednak bardzo dobrze pilnowany obrotowy nie był w stanie wypracować korzystnej dla siebie pozycji rzutowej. Na prowadzeniu byli Rosjanie, bowiem w grze podopiecznych Michaela Bieglera zawodził atak. Dopiero w 9. minucie niemoc przełamał Karol Bielecki, a po kolejnych skutecznych akcjach Polacy wyszli na prowadzenie (4:3; 11 min.).
Świetne wejście zanotował Rafał Przybylski, który został powołany w ostatniej chwili, w obliczu kontuzji Ignacego Bąka. Rozgrywający reprezentacji Polski dwukrotnie z rzędu pokonał Vadima Bogdanova. Biało-czerwoni znakomicie wykorzystali grę w przewadze, a dzięki skutecznym interwencjom Sławomira Szmala odskoczyli Rosjanom na cztery bramki (8:4; 16 min.).
Nie do zatrzymania był Karol Bielecki, który popisywał się swoimi atomowymi rzutami z 10-11 metra. Sbornej nie pomagał nawet wysoko wysunięty w obronie Timir Dibirov. Przewaga Polaków rosła wraz z upływem czasu, szczególnie że prawie każdy rzut zatrzymany był przez Szmala. Sytuacja sprawiła, że na kole pojawił się kolejny z debiutantów, Maciej Gębala (12:6; 26 min.). Ostatecznie podopieczni Dmitri Torgovanova zeszli do szatni ze stratą pięciu bramek.
Po zmianie stron goście wciąż nie mieli argumentów, by zmniejszyć dystans dzielący ich od trzeciej drużyny świata. Sam Zhitnikov, próbujący indywidualnych akcji, nie był bowiem w stanie nawiązać walki z Polakami. W defensywie Rosjanie wykazywali się większą aktywnością, jednak piłka i tak znajdowała drogę do ich bramki (20:14; 41 min.).
Kolejne akcje pokazały, że przyjezdni są w stanie zagrać na nieco wyższym poziomie. Po kilku dobrych akcjach na tablicy w Ergo Arenie widniało 21:18 dla Biało-czerwonych. Na jedenaście minut przed końcem swoją pierwszą bramkę w reprezentacji zdobył Konitz. Chwilę później, po dobrym podaniu Glińskiego, premierowe trafienie zaliczył Gębala.
Gospodarze kontrolowali wydarzenia, ale wciąż musieli starać się, by przypadkiem nie wypuścić wygranej z rąk. Twarda defensywa i konsekwentna gra przybliżała Polaków do finału, w którym nieco wcześniej zameldowali się Hiszpanie. Ostatnie minuty były jedynie wyczekiwaniem gwizdka kończącego półfinałowy pojedynek, a także szansą debiutu przed Maciejem Majdzińskim.
Polska – Rosja 27:21 (14:9)