W meczu 6. kolejki Ligi Mistrzów Vive Tauron Kielce uległo Vardarowi Skopje 24:34. Macedończycy zdominowali Polaków w drugiej połowie i niestety nie dali Mistrzom Polski żadnych szans na wywalczenie choćby punktu.
Fot. PRESSFOCUS
Mistrzowie Polski już od samego początku mieli spore problemy. Świetna postawa gospodarzy w defensywie sprawiła, że drużyna Talanta Dujszebajewa nie mogła znaleźć drogi do bramki rywali. Zadanie to utrudniał również Arpad Sterbik, przez co swoją drugą bramkę kielczanie zdobyli dopiero w 9. minucie. Trafienie to okazało się sygnałem do ataku, bowiem już 120 sekund później, przy grze w osłabieniu, Vive Tauron zdobyło bramkę kontaktową (6:5).
Vardar prezentował się bardzo dobrze. Szybkie, dokładne akcje w ataku pozycyjnym oraz wysoka, agresywna obrona utrzymywały Macedończyków na prowadzeniu. Dlatego też, mistrzowie Polski w dalszym ciągu musieli gonić aktualnego lidera tabeli grupy B. Ze względu na przewinienia z obu stron sędziowie co chwilę przerywali grę, czego skutkiem były dwuminutowe wykluczenia. Po stronie Polaków nikt nie ukrywał frustracji spowodowanej decyzjami rozjemców pojedynku. W obronie Vive można było doszukać się błędów, ale momentami na posterunku stał Marin Šego. W ostatnich minutach przyjezdni nie mieli jednak zbyt wiele do powiedzenia, tracąc kolejne bramki i przystępując do drugiej części meczu ze stratą czterech trafień.
Po przerwie mistrzowie Polski zaprezentowali się wręcz fatalnie. Spora ilość błędów zarówno w ataku jak i obronie sprawiła, że gospodarze bardzo szybko powiększyli dystans między zespołami. Straty w ataku, brak pewności oraz odpowiedzialności za grę, a do tego interwencje Sterbika i kontrataki Vardaru, spotkały się z reakcją Dujszebajewa, który poprosił o czas (23:15; 36 min.).
Nie odmieniło to losów spotkania, bowiem Macedończykom wychodziło dosłownie wszystko. Uspokoiło to poczynania zawodników Vardaru, a także kibiców, którzy wręcz nie mogli uwierzyć w tak dużą przewagę i łatwą przeprawę swojej drużyny. Nie do zatrzymania był Sergei Gorbok, który na kwadrans przed końcem miał już na swoim koncie siedem bramek.
Kielczanie grali swoja najsłabsze spotkanie w tym sezonie. Nie radzili sobie nawet w sytuacjach sam na sam i prezentując się w ten sposób, nie byli w stanie rywalizować z Vardarem. Niemoc Vive ukazują aż cztery zmarnowane rzuty karne. Przewaga dzieląca oba zespoły w pełni odzwierciedlała sytuację na parkiecie i bezradność mistrzów Polski.
RK Vardar Skopje – KS Vive Tauron Kielce 34:24 (18:14)
Fot. Grzegorz Tzrpil