– Cieszymy się na każde spotkanie z kolegami z kadry! Od stycznia minęło już trochę czasu, zdążyliśmy już za sobą zatęsknić – mówi przed turniejem w Krakowie i Katowicach obrotowy reprezentacji Polski Bartosz Jurecki. – Zależy nam aby frekwencja dopisała, nasi kibice zawsze znakomicie nas wspierają i sprawiają, że gramy jeszcze lepiej – podkreśla popularny „Shreku”.
Widzicie się po raz pierwszy od Mistrzostw Świata w Katarze. Dobrze wrócić do kolegów, z którymi w styczniu odniosło się ogromny sukces, jakim z pewnością było zajęcie trzeciego miejsca w turnieju?
Od Kataru minęło już kilka miesięcy. Można powiedzieć, że zatęskniliśmy za sobą, więc cieszymy się na każde spotkanie, kiedy możemy razem spędzić czas. Szykuje się fajny turniej w nowej hali, co jeszcze bardziej nas motywuje.
Parę ładnych dekad minęło od czasu, w którym reprezentacja grała w Krakowie. Przez najbliższe miesiące będzie to Wasz dom. Zagracie tu przed własną publicznością podczas Mistrzostw Europy. Jak podoba Wam się Kraków Arena?
Cały obiekt robi niesamowite wrażenie, to najwyższy światowy poziom, nawet po zmroku podświetlona hala prezentuje się wyjątkowo. Bardzo nam zależy aby frekwencja dopisała. Kibice zawsze nas świetnie dopingują, wspierają. Myślę, że fajnie będą się tu bawili. My też chcemy pokazać się z jak najlepszej strony po turnieju w Katarze i zarażać publikę dobrymi emocjami.
Wybór rywali podyktowany był trwającymi eliminacjami do Mistrzostw Europy. Brazylijczycy z bardzo dobrej strony zaprezentowali się w Katarze, Egipcjanie też wydają się być solidną drużyną, natomiast najsłabiej wyglądają Rumuni. Jak oceniłbyś te trzy drużyny?
Faktycznie na papierze najsłabiej wygląda Rumunia, ale też mają dobrych zawodników występujących w Bundeslidze, jak i w PGNiG Superlidze, w Płocku. Potrafią grać w piłkę ręczną, więc myślę, że wraz z upływem czasu będą coraz mocniejsi. Brazylia naprawdę świetnie zaprezentowała się w Katarze. Mało brakowało, a wyeliminowałaby Chorwatów, więc jest to bardzo wymagający rywal, grający bardzo szybką piłkę. Będziemy musieli się z nimi napocić. Jeśli chodzi o Egipt myślę, że też miał lepsze i słabsze momenty, ale również można się o nich wypowiedzieć pozytywnie.
Już za tydzień zagrasz ze swoim klubem w turnieju Final4 Pucharu Niemiec. Pobyt w Magdeburgu możesz zakończyć pięknym akcentem.
To moje marzenie na ten sezon. Gdy dowiedziałem się, że opuszczam drużynę, to celem numer jeden było wywalczenie pucharu z moim klubem. Wiadomo, że ligi na pewno nie wygramy, bo jest za duża strata, ale mamy szansę na zdobycie pucharu i na tym mocno się koncentrujemy. Każdy wie po co tam jedzie i chcemy wrócić z trofeum.
Po sezonie przenosisz się do Głogowa, z którego też masz bardzo dobre wspomnienia. Wszystko wskazuje na to, że tworzy się ciekawa drużyna. To chyba dobrze dla PGNiG Superligi, że tak znamienita postać jak Ty wraca do kraju. Głogowska ekipa może być groźna dla wszystkich.
Szeregi Głogowa zasili paru nowych chłopaków, więc potrzebujemy trochę czasu, żeby się zgrać, dzięki czemu nasza gra może w niedalekiej przyszłości wyglądać naprawdę fajnie. Cieszę się na powrót do Głogowa, gdzie odnosiłem sukcesy i czekają na mnie wspaniali i oddani kibice. Dobrze wrócić na stare śmieci. Zespół budowany jest powoli i z głową, więc systematycznie będziemy chcieli piąć się w górę.
Chciałbyś jeszcze kiedyś zagrać ze swoim bratem w jednej drużynie, może Dzidzia da się namówić na transfer do Chrobrego?
(Śmiech) Myślę, że jest to mało realne. Mam dwuletni kontrakt w Głogowie, Michał jest związany z Kielcami, więc będzie to bardzo trudne, ale nigdy nie mówię nigdy.
Czy myślisz pracy trenera po zakończeniu kariery zawodniczej?
Ciężko mi powiedzieć, ale na pewno będę chciał się w to bawić, spróbować jak to jest z tej drugiej strony. Nie jest to łatwy kawałek chleba, ale podejmę rękawice i chcę iść w tym kierunku.
rozmawiał w Krakowie Jan Korczak-Mleczko