Reprezentacja Polski kobiet trenowała po raz pierwszy w szczecińskiej Azoty Arenie. Co prawda Biało-czerwone dotarły do Grodu Gryfa już w niedzielę późnym wieczorem, ale decyzją trenera Kima Rasmussena cały zespół miał czas wolny do wtorkowego popołudnia. – Chcemy pokonać Ukrainki po raz drugi i awansować do finałów Mistrzostw Świata! Bardzo liczymy na wsparcie szczecińskiej publiczności! – zgodnie podkreślają kadrowiczki.
Przed drugą odsłoną batalii o awans do grudniowego czempionatu globu Polki trenować będą raz dziennie. Plan uzupełniają zajęcia na siłowni oraz odprawy taktyczne. W piątek w hotelu Novotel Szczecin, gdzie stacjonuje reprezentacja odbędzie się oficjalna konferencja prasowa zapowiadająca niedzielny mecz.
Do rewanżowego starcia z Ukrainą Biało-czerwone przystąpią z sześciobramkową zaliczką, albowiem w pierwszym spotkaniu dwumeczu play-off o awans do MŚ zwyciężyły na wyjeździe 24:18.
– To solidna przewaga, ale jesteśmy na siebie trochę złe, albowiem wygrana mogła być nieco wyższa, w końcówce zmarnowałyśmy kilka sytuacji strzeleckich, mogłyśmy też wyszarpać rywalkom kilka bramek w obronie. To już jednak przeszłość, też liczy się tylko mecz rewanżowy! – podsumowują nasze zawodniczki.
Cieszą się też, że tym razem wystąpią przed własną publicznością, w nowoczesnej hali, zupełnie innej od tej w Użgorodzie, gdzie z powodu braku klimatyzacji temperatura sięgała 40 stopni Celsjusza.
– Nie grałyśmy jeszcze w Szczecinie dlatego bardzo chcemy pokazać się z dobrej strony tutejszym kibicom i przypieczętować awans – dodają.
– Ukrainki mówią, że nie zamierzają się poddawać, będą walczyć i na pewno nie położą się przed nami na boisku. To będzie twardy mecz, ale my również potrafimy grać twardo w obronie, co nie raz już udowodniłyśmy. Nasze wschodnie sąsiadki to jednak klasowy rywal, dlatego musimy być w pełni skoncentrowane i nawet na moment nie pozwolić im poczuć, że mają realne szanse odrobić straty – podsumowują reprezentantki Polski.
Wciąż są dostępne BILETY na mecz Polska – Ukraina! Więcej informacji TUTAJ.
/Fot. Szymon Górski (4)