– Duńczycy co prawda nie przyjadą w najsilniejszym składzie, ale sobotni mecz może być dla nas trudny. Po prostu ci rywale, którzy przyjadą do Krakowa będą chcieli pokazać się swojemu trenerowi z jak najlepszej strony – uważa Piotr Wyszomirski.
– Hala w Krakowie jest piękna, to bardzo duży obiekt. Robi wrażenie. Może tylko jest za duży dystans między kibicami a boiskiem – zauważył reprezentacyjny bramkarz.
/ Fot. N. Barczyk Pressfocus
Bardzo liczy, że podczas styczniowych mistrzostw Europy hala wypełni się do ostatniego miejsca. – Przyjadą kibice z całej Polski. Odśpiewają Mazurka Dąbrowskiego i ten doping nas poniesie – dodał.
Wyszomirski przyznał, że on i koledzy już myślą o Euro 2016. – Dla każdego z nas jest to coś pięknego – zagrać tu w mistrzostwach Europy. Z kim przyjdzie nam się zmierzyć, to dla mnie nie ma większego znaczenia. Ten turniej jest na tyle ciężki, że każdy przeciwnik będzie wymagający – zaznaczył.
Reprezentant Polski ucieszył się z awansu do finałów Białorusi. W tej drużynie gra Borys Puchowski, jego dobry kolega z czasów wspólnych występów w Csurgoi KK.
Wyszomirski ma świadomość, że musi bardzo uważać, aby uraz pleców nie przeszkodził w jego karierze. – Do końca życia będę miał z tym problem. Przed treningiem, po treningu muszę się długo rozciągać oraz robić dużo ćwiczeń stabilizujących plecy. Nie narzekam, bo każdy w drużynie ma jakieś przypadłości związane ze zdrowiem. Po meczu z Danią pojadę do Giżycka podleczyć plecy – wyznał.
Bramkarz powiedział, że zaczął dużą uwagę przywiązywać do jedzenia, gdyż to poprawia wydolność. – Rozmawialiśmy z naszym lekarzem kadry i poprosiliśmy np. aby w trakcie mistrzostw były dostępne świeżo wyciskane soki z owoców, a nie kupowane w sklepie, a także kasza jaglana. Jeżeli mamy osiągnąć wartościowy wynik wszystko musi być ustalone w szczegółach – zakończył. Od niedzieli zaczyna wakacje. W klubie ma stawić się 19 lipca.
Marek Skorupski