Jan Stasiuk, prezes szczypiornistów II-ligowej Gwardii Koszalin w rozmowie z „Głosem Koszalińskim” przyznaje, że kierowany nim klub obrał strategię przetrwania. Gwardii nie stać na spektakularne transfery. Dlatego trudno liczyć, że będzie się liczyła w walce o awans.
– Przed nami kolejny sezon. Jaki on będzie dla piłkarzy ręcznych Gwardii Koszalin?
– Na pewno nie taki, gdy występowaliśmy w ekstraklasie. Dziś w mieście prym wiodą inne dyscypliny. Mam tu na myśli przede wszystkim koszykarzy i po trochu piłkarzy. Musieliśmy zatem obrać strategię przetrwania, bo nie stać nas na zakontraktowanie do gry kilku nowych zawodników. Koszty utrzymania takich graczy z zewnątrz są tak duże, te taki klub jak nasz, występujący w drugiej lidze, na to nie stać.
– Czy w przerwie doszło do istotnych zmian kadrowych?
– Przede wszystkim drużynę opuścili maturzyści, Tomasz Nowe, Tomasz Tuziak, Marcin Kępka i Damian Paszkowski. Policealną szkołę zakończył Sebastian Rodzik, a dotychczasowy nasz kapitan, Robert Kaca doznał kontuzji, która wyklucza go z gry na najbliższe miesiące. Być może do Gwardii wróci Bartosz Bigda, który miał występować w gdańskim AZS, ale jakoś nie zdołał przebić się i obecnie prowadzimy intensywne rozmowy w celu pozyskania go. Drużynę, którą nadal prowadzić będzie Mariusz Wnuk uzupełnią nasi wychowankowie, dotychczasowi juniorzy młodsi. W tym gronie wymienić muszę Pawła Kowalskiego, Rafała Banacha oraz Jakuba Daniuka i Marka Bugajak.
– Pana zdaniem, kto jest faworytem tegorocznych rozgrywek?
– O awans do pierwszej ligi bić się będą cztery kluby. To Pogoń Handball Szczecin, Energetyk Gryfino, Sokół Gdańsk i Drumled Grudziądz. Energetyk po chudych latach doczekał się czasu, gdy do finansowania klubu włączył się bogaty sponsor i dzięki jego pieniądzom do Gryfina wrócili zawodnicy, którzy do tej pory występowali w lidze niemieckiej.
– Kiedy gwardziści rozegrają swój pierwszy mecz?
– Pierwszy mecz rozegramy 10 października. Naszym przeciwnikiem będzie zespół rezerw gdańskiego SMS. Oczywiście zapraszamy wszystkich kibiców oraz ludzi, którzy chcieliby nam pomóc.