11 listopada 2007

Złoto to mój prywatny cel

Wypowiedź Marcina Lijewskiego o styczniowych mistrzostwach Europy: „Nie ma się co pieprzyć. Jedziemy do Norwegii po złoto”, dla katowickiego „Sportu”, wywołała dyskusje wśród kibiców. Jedni uważają, że zbytnia pewność siebie może zgubić polską reprezentację, inni, że twierdzą, że tylko stawiając sobie wysokie cele można coś osiągnąć.

Reprezentant Polski precyzuje że to jest jego prywatny cel. „Nie rozmawiałem jeszcze o tym szczegółowo z kolegami z kadry. W reprezentacji Polski gram już 10 lat i nadszedł czas, aby zdobyć ten upragniony medal. Odpowiedni poziom zespół narodowy już osiągnął. Przy dozie szczęścia można to zamierzenie zrealizować” – mówi rozgrywający Flesburga.

Mistrzostwo Europy gwarantuje awans do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Lijewski na pytanie co wybiera –  medal z innego kruszcu niż złoto czy też kwalifikację olimpijską zdecydowanie opowiada się jednak za występem w Pekinie.

”Rozmawiałem z trenerem Wentą po jego urlopowaniu przez klub z Magdeburga. Na pewno zszedł z niego stres związany z prowadzeniem zespołu ligowego. Bogdan jest perfekcjonistą we wszystkim co robi. Nawet jak gra w piłkę z chłopakami na podwórku robi to na maksa. Nigdy nie ukrywał, że reprezentacja Polski ma u niego priorytet" – dodaje Lijewski.

Gracz Flensburga uważa, że szum medialny związany z turniejem Supercup już ucichł. "Porażkę Niemcy na własnym terenie, w dodatku w tak prestiżowej imprezie, potraktowali jako policzek. Szukali kozła ofiarnego. Muszę podkreślić, że złe emocje nigdy nie towarzyszyły niemieckim zawodnikom. To normalni ludzie. Po meczu z nami gratulowali nam wygranej" – kończy starszy z braci Lijewskich.

ZOBACZ TAKŻE:

Niemcy są zazdrośni

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest