11 grudnia 2007

Pekin za milion

Czy mamy jeszcze szansę na walkę o igrzyska w Pekinie? – pytają Polki, które dziś w MŚ w Dijon zagrają o honor z Hiszpankami. Teoretycznie już nie, ale być może ktoś rzuci im koło ratunkowe – pisze "Przegląd Sportowy".

Polki po ostatnich porażkach z Rumunkami, Węgierkami, Koreankami i Niemkami w mistrzostwach świata mają już szanse najwyżej na 11. miejsce.

Gdyby wytyczne władz IHF okazały się czytelne, ta lokata byłaby bezwartościowa. Światowa centrala piłki ręcznej już dawno poinformowała, która z ekip ma szansę na grę w trzech turniejach kwalifikacyjnych do igrzysk zaplanowanych na 28-30.03.2008 r. Teoretycznie w pierwszej imprezie, obok Rosjanek i Kubanek, zagrać ma wicemistrz oraz siódmy zespół obecnych mistrzostw świata we Francji. W drugim turnieju wezmą udział: Korea Płd., czwarty i piąty team MŚ, oraz drużyny z drugiego kontynentu (Afryka lub Azja). Wreszcie w ostatnim, stanowiącym dla nas języczek u wagi, obok trzeciej i szóstej ekipy czempionatu globu oraz wicemistrza Afryki zagra któraś z europejskich drużyn. Czyli pozostawiono furtkę nieobecnym we Francji Dunkom.

Reguły nie są jasne

Teoretycznie, gdyby biało-czerwone wywalczyły awans do ćwierćfinału MŚ, byłyby pewne miejsca w turnieju kwalifikacyjnym. – Rosjanki znalazły się już w najlepszej ósemce MS i jeśli obronią tytuł, to zwolnią miejsce w turnieju kwalifikacyjnym. Norweżki też będą wysoko, a mają już zapewniony występ na I0 (podobnie jak Chinki, Brazylijki i zawodniczki Kazachstanu – przyp. red.) jako mistrzynie Europy – tłumaczy Zenon Łakomy. Trzeba również dodać, że inny ćwierćfinalista – Angola, też pojedzie do Pekinu, bo jest murowanym faworytem Pucharu Narodów Afryki. Tak więc możliwe, że co najmniej dwa miejsca się zwolnią.

I w tym momencie najważniejsza jest dyplomacja. – Najgorsze jest to, że szefowie światowej federacji chcą zarobić na każdym z turniejów kwalifikacyjnych po milionie euro. Cóż, światem rządzi pieniądz, a nie zawsze sportowe racje. Dzień po zakończeniu mistrzostw świata, 17 grudnia w Paryżu, odbędzie się kongres IHF. Wówczas dowiemy się, kto ostatecznie będzie walczyć o udział w igrzyskach. W kuluarach mówi się, że może zaprocentować ósme miejsce dziewczyn w ME, ale mądrzejsi będziemy w przyszłym tygodniu. Jeśli przyjdzie nam walczyć z Duńczykami w wyścigu o ewentualny udział czy wręcz o organizację takiego turnieju, jesteśmy skazani na dyplomatyczną porażkę. Trudno uwierzyć, aby do Chin nie pojechały aktualne mistrzynie olimpijskie – dodaje Łakomy.

Jest jeszcze jedno koło ratunkowe. Władze IHF chcą również zarobić na sprzedaży praw do transmitowania marcowych turniejów. Prezes ZPRP Andrzej Kraśnicki w rozmowie z szefem sportu w Polsacie Marianem Kmitą, dotyczącej przekazu z turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk z udziałem męskiej ekipy Bogdana Wenty, wspomniał o drużynie kobiet. – Spokojnie, mistrzostwa we Francji jeszcze trwają. Ale gdyby Polki otrzymały szansę gry o Pekin, chcielibyśmy pokazać ich mecze – zadeklarował Kmita.

Mustafa jak Acosta

Trzeba więc lobbować. Jest bowiem niemal pewne, że jeśli Niemki nie zakwalifikują się do Pekinu jako mistrzynie świata (lub wice, jeśli przegrają finał z Norwegią), to nasi zachodni sąsiedzi będą pierwsi w kolejce do organizacji imprezy kwalifikacyjnej. Piłka ręczna jest tam sportem nr 2, a prezes światowej federacji Egipcjanin Hasan Mustafa bardzo liczy się ze zdaniem ludzi z Deutscher Hand-ball Bund i w myślach liczy kasę płynącą od tamtejszych stacji telewizyjnych. – Mustafa przypomina w działaniach prezesa federacji siatkarskiej Rubena Acostę. Nikt nie przewidzi, jakie wymyśli kryteria zapraszania do udziału w najważniejszych imprezach. Nie jest wykluczone, że o udziale w turniejach eliminacyjnych zadecyduje zakulisowy światowy ranking. W przyszły wtorek po kongresie IHF powinniśmy być mądrzejsi – mówi trener kobiecej kadry.

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest