24 grudnia 2007

Prawosławny i katolik, czyli chrześcijan

Alosza Szyczkow ma 23 lata. W zespole seniorów Wisły zadebiutował w 2001 roku. Z ekipą nafciarzy sięgnął po cztery tytuły mistrza Polski, jeden wicemistrzowski oraz Puchar Polski. Gra na pozycji prawoskrzydłowego. Jego ojciec Jurij jest trenerem pływania w klubie pływackim MZOS Płock i nauczycielem wychowania fizycznego w Gimnazjum nr 8. Mama Tatiana uczy wf. W Zespole Szkół Centrum Edukacji. Siostra Marina, lekkoatletka, w przyszłym roku będzie zdawała maturę w LO im. S. Małachowskiego – pisze "Gazeta Wyborcza – Mazowsze".

Rafał Kowalski: Ponoć koledzy z drużyny życzliwie śmieją się z ciebie, że obchodzisz dwie Wigilie Bożego Narodzenia, w grudniu i styczniu. Jesteś chrześcijaninem katolickim i prawosławnym?
Alosza Szyczkow: Jestem jednym i drugim i wynika to z losów moich najbliższych. Rodzice przyszli na świat w byłym Związku Radzieckim. Tato wmieście Gorki, które od 1990 roku nosi nazwę Niżny Nowgorod. Mama w Omsku. On trener pływania, ona piłkarka ręczna. Poznali się w Browarach, mieście położonym 15 kilometrów od Kijowa, i tam wzięli ślub wl981 roku. Czyli jeszcze przez 10 lat byli obywatelami ZSRR, do momentu, gdy Ukraina uzyskała niepodległość. Choć w sumie mama tego nie doczekała, bo wl990 roku przyjechała do Polski. Trzy lata później sprowadziła moją siostrę Marinę, rok później -mnie, a w 1997 roku dołączył do nas tato. W wieku jedenastu lat przyjechałem więc z kraju o wielowiekowej tradycji prawosławnej do kraju wybitnie katolickiego.

W związku z tym, że przez siedem lat byłeś obywatelem Związku Radzieckiego, chyba niełatwo było tobie i rodzicom kultywować wiarę w Boga.

– Niestety, tak. Mama mojego taty nie jest wierząca, w takich czasach przyszło jej żyć. Dlatego nie potrafiła zaszczepić wiaiy w swoim synu. Ale z pomocą przyszła jej siostra. Tato mi opowiadał, jak pewnego razu zaczął z nią dyskusję na temat istnienia Boga. Z uśmiechem przekonywał: przecież Gagarin poleciał w kosmos i żadnego Stwórcy tam nie spotkał. Na to ona niewzruszenie szybko zgasiła go jednym zdaniem: Bo do Niego nie doleciał… Na to tato nie potrafił znaleźć kontrargumentu i po prostu uwierzył (śmiech).

Na tyle, by zdecydować się cię ochrzcić?

– Tak, jestem ochrzczony. Ale wiem, że kosztowało to rodziców sporo zdrowia. Gdy pewni ludzie dowiedzieli się o moim chrzcie, tato o mało nie został wyrzucony z pracy. Musiał się gęsto tłumaczyć, dlaczego to zrobił. Udał głupiego i stwierdził, że namówiła go do tego małżonka – on do końca nie wiedział, co czyni. I tym sposobem udało mu się wybrnąć z całej sytuacji. Jeśli chodzi o mnie, po przyjeździe do Polski nie praktykowałem. Ale przed kilkoma laty namówiła mnie do tego moja dziewczy
na Marta. Jestem jej za to wdzięczny bo dzięki temu czuję się bliżej Boga. Uczęszczam do świątyni katolickiej i chciałbym w niej wziąć ślub.

Dlaczego katolickiej? Przecież w Płocku jest czynna cerkiew.
– Byłem w niej kilka razy z rodziną Nawet poznaliśmy księdza Eliasza Tarasiewicza, proboszcza parafii prawosławnej w Płocku. Namawiał nas do regularnego uczestnictwa w nabożeństwach. Ale tato, choć wierzący, nie jest praktykujący. Po części to efekt przymusowego życia bez Boga w ZSRR. A po części definicji życiowej, że on jest wszędzie i wystarczy być dobrym, by go dostrzec. Ja z kolei praktykuję. Ale, jak wspomniałem, biorę udział w nabożeństwach w świątyni katolickiej. Po prostu dziwnie czułbym się chociażby 24 grudnia, gdy wszyscy wokół mnie świętują, obdarowują się prezentami, spożywają specjalne potrawy przy wigilijnym stole, wszędzie palą się kolorowe światła… Nie wiedziałbym, co ze sobą zrobić. Co nie znaczy że zdradziłem swoją wiarę, bo przecież prawosławni i katolicy są chrześcijanami.

To jak z tą twoją wigilią – jest jedna czy dwie?

– Z powodu, o którym wspomniałem przed chwilą, w rodzinnym gronie zasiądziemy do wigilijnego stołu 24 grudnia. Będziemy też spożywać tradycyjne potrawy. Uprzedzając pytanie, lubimy wszystkie wigilijne dania, bez wyróżniania ryb czy barszczu z uszkami. Choć zdradzę, że tato jest wielbicielem rybek (śmiech). A temu wszystkiemu będzie się przyglądał Chrystus Pantokrator z naszej ikony zawieszonej na ścianie.

Co będziesz robił 6 stycznia, kiedy przypada prawosławna Wigilia, po której do 9 stycznia potrwają prawosławne święta Bożego Narodzenia?
– Zazwyczaj w tym czasie jestem z kolegami na obozie przygotowawczym do rozgrywek ligowych. Ostatnio w Brennej. Lecz mimo to pamiętam o tych prawosławnych świętach. Choć nie jest łatwo uczcić je ze względu na zajęcia. Na przykład w ciągu tych kilku dni musiałbym nic nie robić, przez całą Wigilię zachować ścisły post. No i wypadałoby zorganizować jakąś uroczystą kolację -z pierogami z grzybami, rybami i kutią. Do tego prezenty i choinkę. Przed rokiem w Brennej trener złożył życzenia mnie oraz Witalijowi Titovovi z Białorusi. Obecnie nie ma już w zespole Witalija. Ale jest za to inny Witalij – Nat z Ukrainy. A oprócz niego Zoran Radojević z Serbii, który często bywa w płockiej cerkwi, i Rosjanin Iwan Pronin. Całkiem silna prawosławna czwórka. Na pewno jakoś uczcimy szczególnie ten 6 stycznia i obowiązkowo powitamy się słowami z „prazdnikom", po czym odpowiemy sobie „z wami zdarowymi".

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest