17 stycznia 2008

Klasa mistrzów olimpijskich

Polska przegrała z Chorwacją w Stavanger 27:32 (14:14) w pierwszym meczu grupy A mistrzostw Europy, które rozpoczęły się w Norwegii. W innym spotkaniu tej puli Słowenia pokonała Czechy 34:32 (16:14).

Mecz Chorwacja – Polska można śmiało uznać za niezwykle ważny w rywalizacji o pierwsze miejsce w grupie A. Z przeciwnego obozu dobiegały sygnały, że najlepsi gracze Blazenko Lacković, Petar Metlicić i Mirza Dzomba są kontuzjowani i mogą nie zagrać. Przepowiednie sprawdziły się w przypadku tego ostatniego, który być może pojawi się na mistrzostwach w kolejnych rundach ME.

Fot. Trybuny świeciły pustkami

Spiker zawodów niesamowicie „kaleczył” nazwiska naszych piłkarzy. Przykładowo Grzegorza Tkaczyka wyczytał jako Zegoż Tsatsyk. To nic, że niektórzy kibice mieli bilety, na których oznaczono nie istniejące w hali miejsca. Widownia miejscowego obiektu w znacznej części świeciła pustkami i można było sobie swobodnie wybrać foteliki do obserwowania meczu. Jeden z grupy chorwackich kibiców, siedzących przed stanowiskami dla mediów, mocno trzymał w ręku  różaniec i w zasadzie można było zaczynać zawody.

Chorwaci, których zespół jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych teamów w tej dyscyplinie na świecie, lepiej rozpoczęli spotkanie. Po trafieniach Zlatko Horvata prowadzili 2:0. Na pierwszą bramkę Polaków trzeba było czekać trzy minuty. Zdobył ją Mariusz Jurasik. Nasz skrzydłowy rozegrał kapitalne spotkanie. Rzucał w ekwilibrystyczny sposób. Do przerwy na koncie miał 7 ze swoich 11 goli. Zasłużenie został wybrany najlepszym polskim zawodnikiem meczu.

Niestety „Józek” długo, może poza Tkaczykiem, nie miał odpowiedniego wsparcia ze strony kolegów w zdobywaniu goli. Nasz snajper, Karol Bielecki, po raz pierwszy bramkarza rywali pokonał dopiero w 17 min. Gdy dodał kolejne trafienie, to od razu miało to przełożenie na objęcie przez Białoczerwonych prowadzenia. Wiązało się to także z postawą Sławomira Szmala, który zaczął wreszcie bronić strzały Chorwatów.

Fot. Sławek Szmal tym razem nie uchronił zespołu od porażki

Podopieczni Lino Cervara – z fizjonomii łudzącą przypominającego Woody’ego Allena – dobrze odrobili prace domowe. Praktycznie zneutralizowali zagrożenie na kole. Bartosz Jurecki ani Artur Siódmiak nie oddali rzutu. Po trzecim wykorzystanym karnym przez Domagoja Duvnjaka zrobiło się nieciekawie. Po prostu Chorwaci objęli najwyższe w spotkaniu prowadzenie (14:11). Na szczęście bramki Bieleckiego i Jurasika jeszcze przed przerwą wyrównały stan rywalizacji.

Po zmianie stron długo żadna z drużyn nie byłą w stanie wypracować przewagi większej niż jedno trafienie. Tak było do stanu 25:25. Warto dodać, że hiszpańscy sędziowie nie mieli najlepszego dnia. Znacznie częściej kierowali na ławkę kar polskich niż chorwackich zawodników. Złe świadectwo o sobie dali orzekając jednocześnie dwie różne decyzje dotyczącej tej samej sytuacji.

Finałowe osiem minut należało już do Chorwatów. Bardzo dobre zawody zaliczył Ivano Balić, który umiejętnie znajdował luki w polskiej defensywie. Za porażkę nasi zawodnicy powinni jednak winić głównie siebie. W końcówce nie wykorzystali kilku 100 procentowych sytuacji. Za szybko chcieli odrobić straty. A rywale z zimną krwią punktowali. Duży udział w ich zwycięstwie miał bramkarz Mirko Alilović, który zastopował 19 strzałów.

O tej przegranej polscy zawodnicy muszą jak najszybciej zapomnieć. Mecze ze Słowenią i Czechami trzeba bezwzględnie wygrać.

Ze Stavanger Marek Skorupski
Wyniki grupa A:

Chorwacja-Polska 32:27 (14:14)
Chorwacja: Jerković, Alilović – Kaleb, Sulić 3, Balić 7, Duvnjak 3, Lacković 1, Vori 2, Horvat 7, Vuković 1, Metlicić 2, Valcić 5, Cupić 1. Kary 6 min
POLSKA: Szmal – K.Lijewski 3, Kuchczyński, Jachlewski 3, Tkaczyk 4, Bielecki 6, Siódmiak, B.Jurecki, Jurasie 11, M.Jurecki, M.Lijewski. Kary 14 min. Czerwona kartka: Bielecki (60).
Sędziowali: Breto, Huelin (obaj Hiszapania). Widzów 1000.

KONFERENCJA PRASOWA

Słowenia-Czechy 34:32 (14:14)

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest