18 stycznia 2008

Niepotrzebne nerwy

Polska pokonała Słowenię w Stavanger 33:27 (23:14) w drugim dniu meczu grupy A mistrzostw Europy, które odbywają się w Norwegii. W innym spotkaniu tej puli Chorwacja zwyciężyła  Czechy 30:26 (13:13).

Och Karol można westchnąć – przypominając tytuł polskiej komedii sprzed lat – po boju ze Słowenią. Na ekranie przygody głównego bohatera skończyły się niezbyt udanie. W piątkowy wieczór Karol Bielecki, nasz czołowy snajper, w najtrudniejszych momentach drugiej połowy brał na siebie odpowiedzialność za zdobywanie bramek dla Polski. Zazwyczaj robił to z dobrym skutkiem. Nic dziwnego, że został uznany za najlepszego polskiego zawodnika meczu.

Fot. ZPRP/ S.Szmal 4 razy bronil rzuty karne

Pierwsze trzydzieści minut można nazwać koncertem w wykonaniu naszego zespołu. Dobrze funkcjonowały oba skrzydła (od początku grał Tomasz Tłuczyński). Pierwsze trafienia z koła w turnieju zaliczył Bartosz Jurecki. Przewaga podopiecznych Bogdana Wenty zwiększała się z każdą minutą. Do dobrego rytmy dostroił się także Bartłomiej Jaszka, który w 10 min zadebiutował na mistrzostwach Europy.
  
Słoweńcy próbowali ratować się zagraniami do obrotowych, po których dość często sędziowie przyznawali im rzuty karne (w sumie siedem razy). Na ich nieszczęście między słupkami polskiej bramki stał dobrze dysponowany Sławomir Szmal. Aż czterokrotnie w takich przypadkach nie dał się zaskoczyć. Okres dobrej w tej części gry Białoczerwonych przypieczętowały cztery kolejne bramki. Do szatni Polski zespół schodził z dużą zaliczką, prowadząc 23:14.

Do drugiej części gry Polacy przystąpili słabo skoncentrowani. Zaczęły się straty piłek, wzajemne pretensje o złe zagranie. Słoweńcy na naszą jedną bramkę odpowiadali dwoma. Wypracowana przewaga zaczęła systematycznie topnieć. Kibice z polskich sektorów coraz częściej zaniepokojeni zerkali na zegar, odmierzający czas gry. Bezproduktywnie grał Marcin Lijewski, którego zamierzenia rywale bez trudu odgadywali. Zupełnie bezsensownie w obronie grał Artur Siódmiak, który po upływie trzech kwadransów ujrzał czerwoną kartkę po gradacji kar.

Fot. ZPRP/ Tomasz Tluczynski slucha uwag trenerow

Po golu Alesa Pajovica z 7 metrów przeciwnicy przegrywali w 50 min już tylko 25:28. W tym momencie, jak na kapitana drużyny przystało, klasę pokazał Grzegorz Tkaczyk. Nasz rozgrywający zdobył 3 z ostatnich 5 goli zespołu. Popisywał się wkrętkami. Całkowita kontrola nad przebiegiem meczu ponownie została przejęta przez Polaków. Zwycięstwo dało pierwsze punkty w ME. Niedzielnej potyczka z Czechami raczej nie powinniśmy się obawiać.   

KONFERENCJA PRASOWA (poczytaj, zobacz)

Wyniki 2. dnia grupy A:

Polska-Słowenia 33:27 (23:14)
POLSKA: Szmal – Jaszka 2, K.Lijewski 1, Kuchczyński, Tkaczyk 6, Bielecki 9, Siódmiak, B.Jurecki 4, Jurasik 3, M.Jurecki, Tłuczyński 5/2  M.Lijewski. Kary 14 min. Czerwona kartka: Siódmiak (45).
Słowenia: Skof, Lapajne – Kozlina 2, Kozomara 1, Dobelsek 3, Kavticnik 2, Makar 2, Natek 2, Pungartnik 3, Spiler 1, Praznik, Pajovic 7, Zvizej 3, Zorman 1. Kary 10 min.
Sędziowali: Breto, Huelin (obaj Hiszapania). Widzów 2655.

Czechy-Chorwacja 26:30 (13:13).

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest