Bartosz Jurecki w ostatnim meczu grupowym z Czechami został mocno poturbowany przez Dana Kubesa. Nasz najlepszy kołowy chciał w finale mistrzostw Europy spotkać się ze swoim klubowym kolegą z SC Magdeburg, Ole Erevikiem. Jego marzeniem jest, aby w ostatniej, decydującej akcji pokonać norweskiego bramkarza.
Michał Jurecki podczas LK Cup/ Fot. M.Bujak
Dzisiaj ćwiczyłeś indywidualnie. Co się stało?
– Mam mocno zbitą łydkę. Doktor coś wspomniał o małym krwiaku. Przy próbach zgięcia kolana trochę odczuwam ból. Dziś na treningu wszystko wyglądało dobrze. Powinienem być gotowy do gry.
Rozmawiałem z trenerem Wentą. Potwierdził, że podczas meczów Norwegów dzieją się dziwne rzeczy. Sędziowie traktują gospodarzy z dużą dozą taryfy ulgowej.
– Powoli zaczyna się to tak dziać jak w Niemczech w czasie mistrzostw świata. Wczoraj oglądaliśmy mecz Norwegii z Czarnogórą, potem skróty z Danią. Norweski kołowy może robić praktycznie wszystko. Ciągnie za koszulkę. Przewraca się. Zawodnik, który był trzymany dostaje 2 minuty. Albo rękę ma na polu bramkarskim, nie ma przejścia tylko jest zaliczona bramka. Nie możemy się tym przejmować.
Jest chyba jakiś na nich sposób?
– Na pewno musimy być bardzo skuteczni. Nie możemy sobie pozwolić na jakieś przestoje w grze. Jeżeli to wykorzystają, to będzie to ciężko odrobić. Wczoraj oglądaliśmy też mecz Dania-Norwegia. Duńczycy 5 minut przed końcem meczu mieli pięć bramek straty. Mimo to w finałowych minutach było bardzo dramatycznie. Drużyna norweska jest do pokonania. Musimy mało błędów popełniać oraz zagrać szczelnie w obronie. To będzie droga do sukcesu.
Kogoś z Norwegów szczególnie zapamiętałeś z niedawnego turnieju Lauritz Knudsen Cup?
– Nie. Na tym turnieju nasi najbliżsi rywale dosyć agresywnie grali. Na pewno zastosują tę samą defensywę. Nie możemy dać się sprowokować i musimy grać konsekwentnie.
Ole Erevik. Mówi ci coś to nazwisko?
– Oczywiście. To mój kolega z zespołu. Wczoraj zagrał super zawody. Bronił bardzo dobrze w meczu z Czarnogórą. Na pewno wie jakie są moje ulubione rzuty. Z drugiej strony wiem jak on się ustawia w bramce. Będzie ciekawa walka.
Czy przed mistrzostwami coś sobie mówiliście. Np. spotkamy się w finale.
– Nie. Śmialiśmy się. Na treningu wygłupialiśmy się mówiąc, że to jest finał, ostatnia akcja i decydujący mój rzut. Przeważnie trafiałem. Chciałbym, żeby to wszystko potwierdziło się w prawdziwym finale.
Marek Skorupski