Mostbet to dynamicznie rozwijający się bukmacher, który zyskuje popularność w Polsce. Firma oferuje szeroką gamę zakładów sportowych, obejmujących nie tylko piłkę nożną, ale także koszykówkę, tenis, piłkę ręczną i wiele innych dyscyplin. Dzięki intuicyjnej platformie internetowej oraz aplikacji mobilnej, gracze mogą łatwo obstawiać mecze zarówno przed rozpoczęciem, jak i w trakcie ich trwania.

Dzięki licznym promocjom i bonusom, Mostbet przyciąga nowych użytkowników i zachęca do regularnego obstawiania. Gracze mogą liczyć na atrakcyjny bonus powitalny, który obejmuje procentowy dodatek do pierwszego depozytu oraz darmowe zakłady. Ponadto, firma organizuje różnorodne promocje, które pozwalają na uzyskanie dodatkowych korzyści w trakcie gry.

Mostbet kładzie duży nacisk na bezpieczeństwo transakcji oraz ochronę danych osobowych swoich użytkowników. Posiada licencję, która zapewnia legalność działania na polskim rynku. Firma stale rozwija swoją ofertę, wprowadzając nowe funkcje oraz usprawnienia, które umożliwiają jeszcze łatwiejsze korzystanie z usług bukmacherskich w Polsce.

Mostbet casino v Česku je oblíbené online kasino, které nabízí širokou škálu her, od slotů po stolní hry. S moderním designem a intuitivním rozhraním je ideální pro všechny hráče, kteří hledají vzrušení a kvalitní zábavu. Kasino také láká hráče různými bonusy a promoakcemi, které jsou skvělým způsobem, jak si zpříjemnit hru.

Díky aplikaci Mostbet casino mohou hráči snadno přistupovat k oblíbeným hrám i na svých mobilních zařízeních. Tato mobilní verze je optimalizována pro pohodlné hraní a nabízí všechny funkce, které jsou k dispozici na desktopové verzi. S jednoduchým vkladem a výběrem prostředků je hraní dostupné pro širokou veřejnost.

Mostbet casino dbá na bezpečnost svých uživatelů a nabízí šifrované transakce i ochranu osobních údajů. Díky tomu je hráčům zajištěno férové a bezpečné herní prostředí, což je pro každého důležité při online hraní.

5 lutego 2008

Wszystko w naszych rękach

W tym sezonie Marek Boneczko zdobył dla Travelandu 66 bramek. Po takich meczach aż się chce trenować i dalej… wygrywać mówi obrotowy olsztyńskiego klubu po wyjazdowym zwycięstwie z Chrobrym Głogów (30:29), po którym olsztynianie wrócili na ósme miejsce.

Gazeta Olsztyńska: Horror z happy endem. Tak można podsumować Wasz zwycięski mecz w Głogowie…
– Takich horrorów tyle że bez happy endu w tym sezonie już trochę mieliśmy. Niestety, kilka meczów przegraliśmy lub zremisowaliśmy na własne życzenie. Tym razem szczęście było po naszej stronie. Nic tak nie boli jak porażka jedną bramką. W niedzielę bolało chłopaków z Głogowa. Inna sprawa, że prowadząc do przerwy siedmioma bramkami nie powinniśmy dopuścić do nerwowej końcówki.

To dlaczego dopuściliście?
– Cechą takich zespołów jak nasz, w którym na rozegraniu gra prawie sama młodzież, jest to, że kiedy rywale odetną od podań lidera w tym przypadku Piotrka Frelka nie ma komu wziąć ciężaru na swoje barki. Tak było w Głogowie. Od 40. minuty rywale wyłączyli Piotrka i przewaga zaczęła topnieć. Rasowy zespół nie roztrwoniłby takiej przewagi, ale w tej drużynie jest potencjał. Kiedy Chrobry doszedł nas i objął prowadzenie (w 53. min było 27:25 dla gospodarzy red.), a ponadtysięczna publika zaczęła szaleć, nie podłamaliśmy się. Odrobiliśmy straty, a w samej końcówce, gdy Jacek Zysk zdobył bramkę na 30:29, nie daliśmy im wyrównać. W przekroju całego spotkania byliśmy lepszym zespołem.

W ostatnich sekundach graliście w podwójnym osłabieniu. Było gorąco?
– Po bramce Jacka każdą akcję Głogowa przerywaliśmy faulem. Frelek i Krzysiek Maciejewski dostali po dwie minuty, ale te kary były wkalkulowane w ryzyko. Absolutnie nie można mieć jednak pretensji do sędziów. Przeciwnie, gwizdali bardzo dobre zawody. Tak broniliśmy w czwórkę, że głogowa-nie nie oddali rzutu. Po końcowej syrenie mieli jeszcze rzut wolny z dziewięciu metrów, ale dobrze ustawiliśmy mur, w efekcie Kłosowski nie mógł znaleźć dziury i posłał piłkę nad bramką. Chwilę później u nas zapanowała euforia. Wygraliśmy mecz za cztery punkty, dodatkowo z Chrobrym i AZS AWFiS Gdańsk, bezpośrednimi rywalami w walce o czołową ósemkę, mamy lepszy bilans spotkań. Teraz wszystko jest w naszych rękach.

Sporo krwi napsuł Wam wychowanek Travelandu Krzysztof Kłosowski. Niby dobrze go znacie, a jednak rzucił sześć bramek.
– Często zawodnicy, którzy grają przeciwko swoim byłym drużynom, są dodatkowo mocno umotywowani. Krzysiek doskonale zna nasze słabe strony, dlatego sprawił trochę kłopotów. Chwała mu za te sześć bramek, ale o tę jedną czy dwie mimo wszystko rzucił za mało (uśmiech). I dobrze. Szkoda tylko, że gra dla Głogowa, a nie dla Olsztyna.

Rywale Was nie oszczędzali. Trener Zdzisław Czoska ujął to obrazowo: „rzucali chłopakami o parkiet jak workami kartofli".
– Chrobry słynie z twardej obrony. Tam grają duże i silne chłopy, a w meczu o taką stawkę nikt nie przebiera w środkach. Każdy z nas dostał parę łokci w twarz lub w brzuch. Dzisiaj wezmę solankę, żeby dojść do siebie. Nie ma nic za darmo.

W sobotę gracie kolejny arcyważny mecz, tym razem w Uranii z MMTS Kwidzyn, który w ekstraklasie gnębił Was niemiłosiernie. Chyba czas odegrać się za porażki?
– Niedawno na turnieju w Brodnicy przegraliśmy z nimi jedną bramką, ale coś mi mówi, że w sobotę będzie odwrotnie. Jak grałem w Kwidzynie (Marek Boneczko, Piotr Frelek i bramkarz Adam Wolański przyszli do Olsztyna z MMTS red.), zawsze łatwo wygrywaliśmy z Trave-landem, ale to koniec (uśmiech). Kwidzyn w tym sezonie gra o medal. Mają większy potencjał i możliwości, jednak walecznością i ambicją możemy wiele zdziałać. Jest duża szansa na kolejne punkty, bo w sobotę MMTS zaledwie zremisował u siebie z Miedzią Legnica. Mówię Panu, że wygramy z Kwidzynem. Może to Pan napisać.

Czyżby to miał być „mecz przyjaźni"?
– Na boisku nie ma żadnych układów. Po prostu chcemy ich w końcu ograć. To będzie jeszcze twardszy mecz niż w Głogowie. Ale po takich zwycięstwach, jak z Chrobrym, aż się chce trenować i dalej… wygrywać.

Mieczysław Rutkiewicz

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest