Nasi kadrowicze podczas zgrupowania w Kaliszu mają aplikowane indywidualne zabiegi lecznicze po trudach sezonu ligowego. W hali „Arena Winiary” króluje zabawa w piłkę nożną, w której wyróżnia się Bartosz Jurecki . Koledzy w żartach wysyłają go na obóz piłkarzy nożnych Leo Beenhakkera.
– Nie otrzymałem na to zgrupowanie powołania. Dlatego zostałem z chłopakami w Polsce – śmieje się reprezentacyjny kołowy. – Miejscowa kuchnia jest wyśmienita. Śmiejemy się, że jadąc do Wrocławia każdy z nas będzie miał plus dwa kilo.
W czwartkowych zajęciach nie brał udziału Grzegorz Tkaczyk. Kolegę z klubowej drużyny usprawiedliwił Sławek Szmal. – Wczoraj urodził mu się długo oczekiwany syn. Trener dał mu trochę wolnego, aby był przy porodzie i w pierwszych dniach pomógł małżonce.
– Oczywiście są urazy, są jakieś dolegliwości, ale nie ma żadnej tragedii. Trochę możemy się wzmocnić, podbudować. W przyszłym tygodniu będziemy już w top formie – zakłada Marcin Lijewski.
Słowa rozgrywającego z Flensbura potwierdza Bogdan Wenta. Selekcjoner nie musi tracić czasu na dodatkowe motywowanie zawodników. – Ogólnie jest pozytywne nastawienie, dosyć bojowe. Każdy zdaje sobie sprawę jakie jest przed nami wyzwanie.
– To jest nasza życiowa szansa, aby pojechać do Pekinu. Dawno ta dyscyplina w polskim wydaniu nie była na olimpiadzie – przypomina Krzysztof Lijewski.
Rzeczywiście dawno, gdyż po raz ostatni polscy szczypiorniści na igrzyskach olimpijskich grali w 1980 r. w Moskwie. Nie ma co się dziwić, że zawodników całkowicie pochłaniają myśli o Pekinie. Tyle, że po drodze do Chin jest turniej we Wrocławiu. Tam w rywalizacji ze Szwecją, Islandią i Argentyną trzeba zająć co najmniej drugie miejsce.