20 sierpnia 2008

Chcieli z nimi grać, a przegrali

Polscy szczypiorniści nie zdobędą medalu olimpijskiego. Podopieczni Bogdana Wenty w ćwierćfinale ulegli Islandii 30:32. Skandynawowie prowadzili od początku spotkania. Polski zespół zawiódł w obronie, tracąc do przerwy aż 19 bramek. Duży udział w sukcesie Skandynawów miał bramkarz Bjorgvin Gustavsson. 

Miało być tak pięknie. Wygrana w ćwierćfinale z Islandią, później rewanż na Hiszpanach w półfinale i gra o złoto. Z kim? Teraz to już nieważne. Polski zespół przegrał jeden z najważniejszych meczów w historii w ostatnim okresie. Medale olimpijskie nie zawisną na piersiach Karola Bieleckiego, Marcina Lijewskiego, Sławomira Szmala i spółki. Przynajmniej te, które były do zdobycia w Pekinie. Następna szansa za cztery lata, ale kilku z naszych reprezentantów zapowiedziało, że przed IO w Londynie na pewno rozstaną się z zespołem narodowym. Koniec kropka.


Bogdan Wenta pociesza Sławka Szmala /Fot. Marek Góralczyk

Islandczycy udowodnili, że odrobili pracę domową jaką podczas turnieju kwalifikacyjnego we Wrocławiu zadali im Polacy. Tam triumf (34:28) Białoczerwonych był niepodważalny. W Pekinie od początku inicjatywę mieli Skandynawowie. Nie zważali na to, że cztery ostatnie spotkania przegrali z naszym zespołem.

Trzeba przyznać, że rywale używali dość prostych środków, aby osiągnąć swój cel. W ataku preferowali grę środkiem, przez koło, a w obronie skoncentrowani czyhali na błędy Polaków (oj niestety były) i w pierwszej połowie udało im się wyprowadzić pięć skutecznych kontr. Jak to się stało, że w jednej z wymienionych sytuacji sam na sam ze Szmalem znalazł się zwalisty kołowy Sigfus Sigurdsson (198 cm, 114 kg), pozostanie tajemnicą naszych zawodników.

Islandczycy po 10 min prowadzili 6:3. Zawodzili najbardziej doświadczeni gracze Bogdana Wenty. Rotacje w składzie polskiej drużyny niewiele jednak pomagały. Pretensji nie można mieć jedynie do walecznego Bartłomieja Jaszki i skutecznego Mateusza Jachlewskiego. W ważnym momencie precyzja opuściła też Tomasza Tłuczyńskiego, który przy stanie 7:10 pierwszy raz w turnieju nie wykorzystał rzutu karnego. Gdy dodamy do tego nadspodziewanie dobrą postawę w bramce Gustavssona, to obraz gry w zasadzie będzie pełny. Ten zawodnik w poprzednich grach turnieju obronił niewiele więcej razy (27) niż w meczu z Polską (21), gdzie grał jak natchniony (41 procent skuteczności).

Pasywna postawa Polaków w obronie skutkowała znacznymi stratami już do przerwy. Pięć goli wydawało się do odrobienia pod warunkiem zmiany stylu gry. Bezpośrednio po przerwie dwie bramki zdobyte przez Bieleckiego i Mariusza Jurasika pozwoliło mieć nadzieję, że nie wszystko stracone. Cóż z tego skoro w 15 sekund rywale też dwukrotnie trafili do siatki. Islandczycy grając nawet w osłabieniu byli w stanie powiększyć dorobek punktowy (22:18).

Lepsza gra w defensywie pozwoliła Polakom doprowadzić do wyniku 23:24 (kontra Jachlewskiego). W tym momencie szybko zareagował trener Gudmundur Gudmundsson, biorąc czas. Krótki odpoczynek pozwolił Islandczykom odskoczyć na trzy bramki. Później sędziowie nie zaliczyli prawidłowo zdobytej bramki przez Jurasika, a Islandczycy do końcowej syreny konsekwentnie stosowali obraną taktykę. Trzeba obiektywnie przyznać, że byli w tym meczu lepszym zespołem.

W piątek Polska wystąpi w meczu o miejsca 5-8 z Koreą Płd.

Islandia-Polska 32:30 (19:14)
POLSKA: Szmal, Wichary – Jaszka 4, K.Lijewski 2, Jachlewski 6, Tkaczyk 6, Bielecki 3, Siódmiak, B.Jurecki 3, Jurasik 4, M.Jurecki, Tłuczyński 2/2, M.Lijewski. Kary 6 min.

ISLANDIA: Gustavsson – Geirsson 4, S.Sigurdsson 1, Hallgrimsson, Atlason 3, G.Sigurdsson 5, Gudjonsson 5/1, Stefansson 4/1, Petersson 6, Jakobsson, Gunnarsson 3, Ingimundarson 1.
Kary 16 min. Czerwona kartka (gradacja): Jakobsson.
Sędziowali: Bord, Buy (obaj Francja). 

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest