– Jestem pozytywnie myślącym szaleńcem, zakochanym w piłce ręcznej. Nie odcinam się od nowości i bardzo cenię lojalność. Chcę zdobyć zaufanie zespołu, aby dziewczyny opuszczające zgrupowanie miary świadomość, że spędziły wspaniale czas, z pożytkiem dla siebie i drużyny – w taki sposób reklamuje się polskim kibicom niemiecki szkoleniowiec Dago Leukefeld, który ma duże szanse zostać 12 września nowym selekcjonerem kadry kobiet. – informuje „Przegląd Sportowy”.
Chociaż trener i menedżer klubu niemieckiej ekstraklasy Thuringer HC podkreśla, że jeszcze nie został wybrany, to trudno przypuszczać, aby tak doświadczony trener przegrał decydującą rozgrywkę z Krzysztofem Przybylskim, opiekunem Zgody Ruda Śl.
Leukefeld przekonuje, że bez przeszkód pogodzi pracę w klubie z obowiązkami selekcjonera: – Każdą wolną chwilę poświecę Polsce. Z Erfurtu do Lubina lub Jeleniej Góry jadę góra cztery godziny. Na pewno znajdę czas na obserwację meczów ligowych. Przeszkodą w prowadzeniu kadry może być bariera językowa, bo większość zawodniczek naszej kadry nie mówi po niemiecku, a Leukefeld nie włada angielskim. – Poradzimy sobie. W moim sztabie znajdą się trenerzy mówiący po polsku i niemiecku -wyjaśnia szkoleniowiec, który jest otwarty na rozmowy z władzami związku na temat narzucenia mu współpracownika z naszego kraju.
– Wysłucham z uwagą i przemyślę wszystkie propozycje przedstawicieli ZPRP, a następnie przedstawię swoją wizję pracy z nadzieją, że i moje pomysły zostaną wysłuchane i przemyślane. Jestem dobrej myśli – tryska optymizmem Dago. Pierwszym poważnym testem dla Niemca będzie listopadowy turniej prekwalifikacyjny do przyszłorocznych finałów mistrzostw świata.
– Awans jest teraz najważniejszy. Muszę dobrać odpowiednią grupę, gotową do przyswojenia nowoczesnej piłki ręcznej. W waszym kraju nie brakuje zawodniczek o dużych umiejętnościach. Znam nie tylko Karolinę Kudłacz czy Dagmarę Kowalską. Jest grupa zawodniczek, która stanowi kręgosłup reprezentacji. Zamierzam również rozmawiać z polskimi trenerami i najpierw przy ich pomocy wybrać grupę kandydatek do kadry. Oglądałem nagrania ważnych meczów polskiej ligi oraz rozgrywek pucharowych. Widziałem mecze Niemcy – Polska. Na rozmowy o igrzyskach w Londynie w 2012 r. mamy jeszcze sporo czasu – podkreśla kandydat na selekcjonera.
Władze ZPRP zamierzają wybrać człowieka spoza polskiego piekiełka, który nie jest uwikłany w dziwne układy w środowisku. Pytany, czy nie obawia się zawiści ze strony naszych szkoleniowców, tylko się uśmiecha: – Najpierw muszę do tego polskiego piekła wejść i dopiero wtedy zobaczymy, jak się w nim odnajdę. Presja mnie nie przeraża. Przywykłem do niej – tłumaczy.