22 stycznia 2009

Kiedyś byliśmy myśliwym

Na papierze istniejemy jako wicemistrz świata. Macedonia sprzedało zwycięstwo nam nami jako największy swój sukces w historii piłki ręcznej. Widać jak inni się tym budują. Role się zmieniły. Kiedyś byliśmy myśliwym, teraz jesteśmy tym na kogo się poluje. Na szacunek na nowo musimy zapracować – mówi trener Bogdan Wenta.

Czy obawiał się Pan tego meczu?

– Mecz był bardzo trudny psychicznie. Im bliżej do spotkania to odczuwaliśmy ogromny nacisk. Nakazaliśmy zespołowi przygotować się wcześniej, aby nie oglądać spotkania Macedonia-Niemcy. Mistrzowie Świata od momentu ukarania czerwoną kartką Lazarova mieli ułatwione zadanie w odniesieniu zwycięstwa. Wygrana Niemców była dla nas istotna, gdyż w ostatniej kolejce remis w potyczce z Rosjanami nie wystarczy Macedończykom.
Jakich metod Pan użył aby odbudować zespół po porażce z Macedonią?

– Zależało mi aby odpowiednio dotrzeć do ich psychiki. Zespół zagrał z większą determinacją. Pierwsze 20-25 minut było naprawdę dobre. Gra momentami może nie była najpiękniejsza. Szczególnie w drugiej połowie. Zaczęliśmy patrzeć na zegar, patrzeć na przewagę. W momencie gdy graliśmy w przewadze, robimy zmiany, a nasz bramkarz wyrzucił piłkę i musieliśmy zatrzymać czas. To powodowało trochę nerwowości. Mecz trwa przecież 60 minut. Tunezja to zespół niewygodny, grający ofensywną obronę, reagujący impulsywnie. Dla sędziów nie były to łatwe zawody, gdyż dla obu drużyn był to mecz ostatniej szansy. Dalej dostrzegam pewne mankamenty w naszej grze, gdyż mamy dobrze rozegrane akcje, ale ich odpowiednio nie kończymy. Sławek (Szmal) miał dobre momenty, Adaś (Malcher) kilka piłek odbił, ale moim zdaniem powinien odbić jeszcze więcej. U Artura Siódmiaka widać było ogromną ochotę do gry. Można też pochwalić Tomka Tłuczyńskiego, który po meczu z Macedonią był w trudnej sytuacji. Miał łzy w oczach. Podniósł się dziś i praktycznie nie pomyli się ani razu. Odbyliśmy z nim rozmowę, bo było widać, że bardzo przeżył rzut, który mógł nam dać remis z Macedonią. W pierwszych słowach usłyszał od nas, że taki jest sport i nic się nie stało. Jesteś z nami.


Fot. Marek Skorupski

Zespół pokazał dzisiaj więcej determinacji. Początek drugiej połowy był dobry. Później nastąpiła faza lekkiego przestoju. Na szczęście rywale ani razy nie doszli nas na remis. To było bardzo ważne dla nas spotkanie, gdyż presja będzie już mniejsza. Teraz będziemy się bić z Niemcami.

Bartka Jaszki zabrakło w meczowej czternastce. To oznacza, że …

– Nic nie oznacza. To chłopak o ogromnych możliwościach. Przy jego szybkości to przyszłość polskiej piłki, szczególnie na tej pozycji. Po porannym treningu w dniu meczu z Niemcami zdecydujemy o składzie. Nie wiadomo co z Marcinem (Lijewski), który ma stłuczono kolano. Mam nadzieję, że będzie mógł grać Krzysiu (Lijewski). On w tym sezonie prezentuje się bardzo dojrzale. Jego kontuzja pomieszała nam szyki. Wariant gry z leworęcznym zawodnikiem na środku rozegrania dla przeciwnika jest niewygodną sytuacją.
Ta wygrana nad Tunezją to wynik głównie determinacji zespołu?

– Otwarcie sobie powiedzieliśmy. Nie ważne jak będziesz grał. To jest mecz ostatniej szansy. Będziesz grał pięknie i przegrasz jedną bramką – odpadasz. Tu się gra o wyniki. Nie jesteśmy Chorwacją, która ma za sobą 15 tysięcy kibiców w każdym meczu i przeważnie spokojnie sobie gra. My mieliśmy każde spotkanie ciężkie. Dzisiejszy mecz Rosja-Algieria pokazał, że szykowała się duża niespodzianka. W naszej grupie żaden zespół nie dominował, mimo że Niemcy stracili dotąd tylko punkt. Dla nas zawsze mecz z Niemcami jest szczególny, z różnych względów. Chłopcy znają się dobrze z klubów. Na boisku nie będzie przyjaciół. Nacisk z nas, jak już wspomniałem spłynął. Kwestia tylko, aby nie nastąpiło zbytnie rozluźnienie, bo Niemcy, jak to się mówi w naszym żargonie, bawić się nie potrafią. Liczę na to, że nie będą gwizdać sędziowie z Portugalii.

Co Pan pamięta z finału sprzed dwóch lat?

– To już przeszłość. To jest ciągle nasz problem, o którym zapominamy. Na papierze istniejemy jako wicemistrz świata. Macedonia sprzedało zwycięstwo nam nami jako największy swój sukces w historii piłki ręcznej. Widać jak inni się tym budują. Role się zmieniły. Kiedyś byliśmy myśliwym, teraz jesteśmy tym na kogo się poluje. Na szacunek na nowo musimy zapracować. Wyniki idą w świat. Nieraz po kilku miesiącach nikt nie będzie pamiętał w jakim stylu graliśmy. Będzie się liczył tylko wynik.

Marek Skorupski

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest