3 lutego 2009

Chorwacja utonęła w smutku i …radości

Najpierw nie pozwolił w czasie dekoracji założyć sobie na szyję srebrnego medalu i krążek przekazał od razu siedmioletniemu synowi. Chwilę później świętował wicemistrzostwo świata z tysiącami fanów w centrum Zagrzebia. Podobną przemianę nastroju, jak u szczypiornisty Ivano Balica, można było zaobserwować w całej Chorwacji.

Od pierwszego gwizdka sędziego na mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych, które w niedzielę zakończyły się w Chorwacji kibice nie ukrywali, że interesuje ich tylko złoty medal. Gospodarze nie dali jednak rady i w finale przegrali z mistrzami olimpijskimi Francuzami 19:24.

"W niedzielę wszyscy czekali na to, by usłyszeć +Naszą Piękną+ (hymn Chorwacji), a zagrano +Marsyliankę+ (hymn Francji-PAP)" – można było przeczytać w miejscowych gazetach.

"Vecernji list" próbował natomiast pocieszać – "Mamy srebro! Powinniśmy się cieszyć i radować, a nie smucić".

Sami kibice szybko zapomnieli o tym, że na szyi ich pupili nie wisi krążek z najcenniejszego kruszcu. 16 tysięcy zebranych w hali fanów krzyczało "champions, champions", na głównym placu w Zagrzebiu, gdzie wystawiono telebim z relacją na żywo, wołano z kolei "cowboys, cowboys".

Długo skandowano nazwiska graczy, obrażając jednocześnie sędziów, których oskarżono o poniesioną porażkę. "To bandyci i mafiozi" – skomentował wiceprezes Chorwackiego Związku Piłki Ręcznej Zoran Gobac.

W poniedziałek zapowiedział nawet, że złoży oficjalną skargę do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego na pracę arbitrów. "Jesteśmy małym krajem, ale w porównaniu do sędziów jesteśmy wielcy" – stwierdził.

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest