Z każdą godziną przybliżającą do półfinałowego meczu Chorwacja – Polska przybywa kibiców w biało-czerwonych barwach. W sobotę o godz. 10.00, po otwarciu kas wiedeńskiej Stadthalle, fani nabyli ostatnie pojedyncze bilety, będące w wolnej sprzedaży. W tej sytuacji wzięcie miała instytucja „konika” – cena wyjściowa 200 euro na sobotnie mecze.
Trójka polskich kibiców jechała przez całą noc, 1100 km, z Antwerpii. Nigdy jeszcze nie byli na spotkaniu piłkarzy ręcznych. Jeden z nich pochwalił się, że pracuje jako kierowca miejskiej komunikacji wraz z Aleksandrem Kłakiem, byłym bramkarzem reprezentacji Polski w piłce nożnej. Kibice z Belgii kupili trzy wejściówki na „czarnym rynku”, w sumie dali za nie 400 euro.
Fot. Marek Skorupski
Przezorni sympatycy wcześniej zamówili bilety (po 73,5 euro) i w sobotni ranek spokojnie je odbierali w kasach. Dużą wiarę w polską reprezentację wykazali się kibice z Krościenka, którzy już we wrześniu zaopatrzyli się w karty wstępu na mecze finałowe.
Francuska telewizja TV RH2 nakręciła przed halą krótki reportaż z polskimi kibicami. – Będziemy w Discovery Channel – śmieli się nasi fani.
W czasie meczu o 5. miejsce pomiędzy Dania a Hiszpanią na trybunach było widać dużo polskich flag z nazwami miast, Głogów, Łaziska Górne, Sandomierz, Szczecinek, Płock, Kielce, Libiąż i Nowogard.
Niestety grupka polskich kibiców wystawiła jak najgorsze o sobie świadectwo, wszczynając przed kasami bójkę między sobą. Prawdopodobnie poszło o zaszłości związane z piłką nożną.
Polska drużyna, zakwaterowana w hotelu "Mercure", w samo południe miała zaplanowany spacer.