Polscy piłkarze ręczni bezpośrednio po przegranym meczu z Chorwacją nie byli zbyt rozmowni. Niektórzy lotem błyskawicy przemknęli przez strefę mieszaną. Dopiero gdy ochłonęli zaczęli rozmawiać z dziennikarzami. W ich wypowiedziach dominowała duża nuta pretensji pod adresem norweskich sędziów.
– Chorwaci grali ponad minutę i nic się nie działo, żadnej gry na czas sędziowie nie sygnalizowali. Gdy my byliśmy przy piłce, to już po 40-50 sekundach mieli ręce podniesione w górze. Nie znaczy to wcale, że za przegraną winimy wyłącznie arbitrów. Były sytuacje, w których za szybko oddaliśmy rzut. Jeżeli jednak mecz cały czas jest na styku i różnica wynosi 1-2 bramki i każda piłka sporna przyznawana jest dla Chorwatów, to o czym my tu rozmawiamy. Obserwator EHF przy stoliku tylko powtarzał wszystko jest ok – na gorąco mówił Bartosz Jurecki.
Nasz kołowy potwierdził, że zaraz po meczu trener Bogdan Wenta zauważył, że zespół nieraz był w takich tarapatach w jakich znalazł się w sobotę. – Trzeba ochłonąć, gdyż jesteśmy za bardzo „zagotowani”. Musimy wywalczyć brąz i przywieźć go do domu.
Fot. Marek Skorupski
– Straciliśmy koncentrację, Sędziowie wyprowadzili nas z równowagi. Wykorzystali to Chorwaci i są w finale. Wiedzieliśmy, że rywale będą „szarpali” mecz, ale nie przewidzieliśmy, że sędziowie będą stronniczy. Ciężko będzie teraz zasnąć bez przemyśleń. Mam teraz kontrolę antydopingową. Później się wykąpię, zjem coś i będę leżał i patrzył jak szpak w nie powiem co, aby skoncentrować się na jutrzejszym meczu. Stawka jest duża – podsumował Marcin Lijewski.
Ze swej strony Tomasz Tłuczyński zadeklarował, że zespół będzie robił wszystko, aby jak najlepiej zakończyć turniej. – Na końcowym wyniku zaważył początek drugiej połowy, gdy graliśmy w osłabieniu. Wiadomo jednak, że mecz trwa 60 minut. Spotkanie było wyrównane, ale sędziowie pozwalali im bardzo długo rozgrywać akcje. Na pewno Chorwatów mogliśmy dziś pokonać. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Momentami rywale nie wiedzieli co mają grać. Coś się jednak stało, że to oni zagrają w finale a nie my. Oddałbym wszystko, żeby się tam znaleźć. Pamiętamy o porażce z Islandią w Pekinie, ale sądzę, że jutro to będzie zupełnie inny mecz. Czy jutro Norwegowie tez nam sędziują? Jeśli nie to powinno być dobrze – powiedział Bartek Jaszka.
Nasz środkowy rozgrywający dodał, że drużyna jest w stanie, w decydującym momencie zapomnieć o przegranej ważnego meczu. Dowodem tego są ubiegłoroczne mistrzostwa świata. W półfinale również była porażka z Chorwacją. Spotkanie o brąz (z Danią) zakończyło się sukcesem biało-czerwonych.
Z Wiednia Marek Skorupski