W meczach play-off o awans do MŚ 2011 kobiet, które odbędą się w Brazylii, reprezentacja Polski zmierzy się z Danią. Tym samym los okrutnie podzielił rodzinę prezesa Duńskiej Federacji Piłki Ręcznej Pera Rasmussena, albowiem jego syn Kim od czerwca tego roku jest selekcjonerem Biało-czerwonych.
Kim Rasmussen udanie rozpoczął swoja pracę z polską kadrą /Fot. Łukasz Grochala
– Naszą zaletą będzie to, że Dunki znam na wylot – przyznał Kim Rasmussen, wyraźnie niezadowolony z wyników losowania. Tymczasem szkoleniowiec naszych rywalek Jan Pytlick przyznał, że o wylosowaniu Polski został poinformowany niedługo przed spotkaniem o brązowy medal Euro 2010. Zaznaczył, że nie lekceważy nikogo, tym bardziej, że wysoko ceni Kima Rasmussena. – Macie bardzo dobrego trenera i wiem, że odbudowujecie polską piłkę ręczną – powiedział.
Szkoleniowiec reprezentacji Danii bezradnie rozłożył ręce na pytanie o najlepsze piłkarki naszej reprezentacji. – Nie pamiętam żadnych nazwisk, bardzo długo nie widziałem na żywo polskiej reprezentacji, a w ostatnich miesiącach obejrzałem jedynie na DVD wasze spotkanie z Rumunią – przyznał trener czwartej drużyny Europy.
– Wylosowanie Dunek jest dla mnie szczególnie bolesne, bo mam duński paszport i pragnąłbym, żeby zarówno moja ojczyzna, jak i drużyna, którą prowadzę pojechała na mistrzostwa świata – dodał Kim Rasmussen.
– W czerwcu ja też będę rozdarty – przyznał Per Rasmussen, prezes duńskiej federacji piłki ręcznej i ojciec naszego selekcjonera. – Życzę wszystkiego najlepszego mojemu synowi, trzymam za niego kciuki, ale oczywiście jako Duńczyk i prezes narodowej federacji będę kibicował moim rodaczkom – zakończył.
Źródło: inf. własna/handball.pl