Nabierająca właśnie pierwszych ram personalnych kadra narodowa juniorek młodszych wzbudza coraz większe zainteresowanie kibiców piłki ręcznej w Polsce. Jak informujemy poniżej, w Gdańsku zakończyło się zgrupowanie centralne dziewczynek urodzonych w latach 1996-1997. O krótką rozmowę i podsumowanie tych 10 dni spędzonych na Pomorzu z młodymi szczypiornistkami poprosiliśmy trenera głównego tej reprezentacji Haralda Tłuczykonta.
Trener Harald Tłuczykont /Fot. Wojciech Łysko
Za Panem i Pana współpracownikami niezwykle pracowite dni. Zakładam, że wyłonienie spośród ponad 90 młodych zawodniczek grupy liczącej niewiele ponad 20 osób nie należy do zadań najłatwiejszych?
Zgadza się, tym bardziej, że staraliśmy się aby była to ocena rzetelna, sumienna i przed wszystkim uczciwa, w pełni oddająca umiejętności i potencjał danej zawodniczki.
Czy zatem zapadły już pierwsze decyzje personalne?
Na chwilę obecną ograniczyliśmy interesującą nas grupę do 40 osób. Z czasem ta grupa będzie stawała się coraz węższa aby docelowo liczyć około 25 nazwisk. Oczywiście nie chciałbym w tym momencie szczegółowo zagłębiać się w personalia, nie o to teraz chodzi. Co ważniejsze pragnę podkreślić, że nie zamykam drogi do kadry przed żadną zawodniczką. Sport ma to do siebie, a w szczególności sport uprawiany przez ludzi w tak młodym wieku, że talent wobec którego nie będzie można przejść obojętnie rozwinie się lub objawi w najmniej spodziewanym momencie…
Kiedy teraz spotka się Pan z zawodniczkami i jak liczna będzie to grupa?
Kolejne zgrupowanie zaplanowano w dniach 9-13 września, a więc już stosunkowo niebawem. Powołania powinny trafić do zainteresowanych i ich klubów najpóźniej na początku przyszłego tygodnia. We wrześniu chciałbym spokojnie popracować z grupą około 25 dziewcząt.
Czy chciałby Pan wyróżnić którąś z nich indywidualnie?
Uważam, że to nie pora na takie oceny. Dla tych dziewczynek to dopiero początek wielkiej, miejmy nadzieję, przygody z piłką ręczną.
Na jakie elementy gry w szczypiorniaka zwracaliście największą uwagę podczas treningów w Gdańsku?
Trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z najmłodszą grupą wiekową, charakter zajęć nie mógł więc być inny niż ogólnorozwojowy. Oczywiście gdy tylko było to możliwe staraliśmy się również udzielać wskazówek indywidualnych, eliminować ewentualne błędy, ale prawdziwa nauka tak naprawdę jeszcze przed tymi dziewczynkami.
Specjalnie z uwagi na ich potrzeby przy Niepublicznym Liceum Ogólnokształcącym SMS Gliwice utworzona została dodatkowa klasa sportowa – III klasa gimnazjalna w roku szkolnym 2011/2012.
Jest to pierwszy taki przypadek w historii naszej szkoły. Dzięki temu stwarzamy tym młodym zawodniczkom szansę codziennych wspólnych treningów. To ogromna szansa dla nich jako drużyny. Jednak zdajemy sobie sprawę, iż decyzja o przyjeździe do Gliwic to często bardzo trudny krok. Nie możemy zapominać o jak młodych osobach rozmawiamy. W szczególnie trudnej sytuacji znalazłby się dziewczynki, których domy rodzinny dzielą od Górnego Śląska setki kilometrów.
Sądzi Pan, że uda się zachęcić do gry w SMS-ie większość zawodniczek powstającej właśnie reprezentacji?
Taką mam nadzieję. Jestem realistą i wiem, że na pewno nie będę miał do dyspozycji wszystkich z nich. Jeżeli jednak mielibyśmy szansę codziennej pracy z grupą 12-14 zawodniczek, a kolejne 8-10 dołączałoby do nas regularnie podczas zgrupowań to z pewnością miałoby to pozytywne przełożenie na umiejętności, zgranie, a co za tym idzie wyniki tej drużyny.
Do rozpoczęcia roku szkolnego pozostało już niewiele czasu…
To prawda, niektórzy zapewne potrzebować będą go trochę więcej do podjęcia tak trudnej przecież decyzji. Postanowiliśmy wyjść im naprzeciw, niech Pan podkreśli, że w wyjątkowych przypadkach możliwe będzie dołączenie zawodniczki do klasy również po rozpoczęciu roku szkolnego.