W Serbii jak na razie nie widać większego zainteresowania turniejem. Nie tylko w centrum miasta, ale także w okolicy hali Pionir, gdzie rozgrywane będą mecze naszej grupy A, gospodarze niewiele zrobili, by zachęcić kibiców do odwiedzenia areny Euro 2012.
– Kilka tygodni temu przed centrami handlowymi pojawiły się bilbordy zachęcające do kibicowania, ale z drugiej strony jeszcze dzień przed meczem bilety można było dostać bez problemów. A to oznacza, że na dzisiejszym meczu Serbii z biało-czerwonymi może nie być kompletu na widowni. No chyba, że gospodarze wpuszczą na trybuny dzieci ze szkół i w ten sposób zapełnią halę – mówi Grzegorz Opaliński, Radca-minister, Kierownik wydziału konsularnego ambasady polskiej w Belgradzie.
Czy gospodarzom Euro uda się zapełnić halę "Pionir"? Fot. Marek Skorupski
Ten wysoki rangą pracownik konsularny pojawił się na sobotnim treningu Polaków i jak zapewnił będzie także w miarę możliwości oglądał na żywo mecze Polaków. – W razie potrzeby będziemy służyć pomocą polskiej reprezentacji, tak by czuła się w Serbii, jak w domu – dodaje Grzegorz Opaliński, któremu klimaty sportowe nie są obce. Wszak cztery lata temu brał udział w reaktywowaniu… najstarszego, polskiego klubu piłki nożnej. – Byłem wtedy konsulem generalnym u naszych wschodnich sąsiadów, dokładnie cztery lata temu reaktywowaliśmy sekcję piłkarską Pogoni Lwów. Do dziś jestem w stałym kontakcie z działaczami tego klubu. Cieszę się, że Pogoń stale się rozwija, pnie się coraz wyżej.
Teraz jednak nasz Radca-minister ściskał będzie kciuki za polskimi piłkarzami ręcznymi. – Jestem przekonany, że przejdziemy obie fazy turnieju i dostaniemy się co najmniej do półfinału. Na pewno też kibice nie będą mogli narzekać na brak emocji i pozytywnych wrażeń. Gospodarze dobrze się bowiem przygotowali do tych mistrzostw. To dla Serbów bardzo prestiżowa impreza, chcą pokazać się z dobrej strony w Europie, pokazać, jak dynamicznie rozwija się ich kraj – zapewnia Grzegorz Opaliński.
Zbigniew Cieńciała
