Gdy kończył się pierwszy kwadrans gospodarze prowadzili 7:3. Jednym zawodnikiem w tym okresie, z którym nie mogli poradzić sobie rywale był Michał Jurecki. Nasz rozgrywający zdobył trzy z pierwszych czterech bramek zespołu. Po kontrze Tomasza Tłuczyńskiego przegrywaliśmy już tylko 5:7. Szczęście nam niestety nie dopisywało, gdyż po rzucie Syprzaka piłka trafiła w słupek. Nikcevic miał swój dzień i nie zwykł marnować okazji ze skrzydła. Znowu było cztery gole różnicy na korzyść gospodarzy. Nasze flanki nie stanowiły zagrożenia.
Kolejne osłabienie Serbów i …gol dla nich .Zaraz potem wspaniały gol Syprzaka i Wichary obronił rzut karny. Po czym sędziowie orzekli o trzecim wykluczeniu Serba i od razu nastąpiło to na co czekali polscy kibice – trafienie Patryka Kuczyńskiego. W tym momencie przegrywaliśmy 7:10, a do przerwy pozostawało dwie i pół minuty. Mimo podejmowanych wielu prób strat nie udało się odrobić przed przerwą. Co więcej zostały nawet powiększone.
Druga połowa nie odmieniła obrazu gry Polaków. Gole zdobywali przeciwnicy i na tablicy błyskawicznie zrobiło się 7:14. Może Karol Bielecki coś zaradzi? – zastanawiali się fani biało-czerwonych. Polski bombardier zaczął zdobywać gole (trafił 4 z 5 rzutów, został wybrany najlepszym polskim graczem meczu), ale widać było, ze rywale kontrolują przebieg spotkania. Nasz zespół raził nieskutecznością nawet, gdy zostały wypracowane dogodne pozycje. Po trafieniu Marco Vujina Serbowie w 40 min objęli prowadzenie 16:8 i sytuacja polskiego zespołu stawała się nie do pozazdroszczenia. Trener Wenta skorzystał w czasie meczu z wszystkich zawodników. Chóralne śpiewy na trybunach „Srbija, Srbija” były oznaką wysokiego prowadzenia gospodarzy.
Fot. JG
W finałowych minutach obaj trenerzy zdecydowali się na zmiany bramkarzy. Na boisku pojawili się Piotr Wyszomirski i Dragan Marjanac. Polacy rozpoczęli pościg za rywalem. Gole częściej były zapisywane na ich konto, ale było to raczej podyktowane zwolnieniem tempa przez drużynę Veselina Vukovica niż odzyskaniem skuteczności przez biało-czerwonych.
Następna szansa na zdobycie punktów nadarzy się we wtorek. Polska zmierzy się ze Słowacją. Grając przeciw nim, aby myśleć o korzystnym wyniku, trzeba będzie zaprezentować zdecydowanie lepszy styl niż w niedzielny wieczór.
POLSKA – SERBIA 18:22 (7:11)