– Musimy jak najszybciej zapomnieć o niedzielnym meczu z Serbami, bo we wtorek ze Słowacją gramy o wszystko. Jeśli się nie podniesiemy, to mistrzostwa Europy zakończą się dla nas bardzo szybko – uważa Grzegorz Tkaczyk wyznając szczerze, że nie pamięta tak słabego meczu polskiej reprezentacji.
– Mecz z Serbią był brzydki, mało atrakcyjny dla kibiców i słaby w naszym wykonaniu. Ja wręcz nie przypominam sobie tak słabego spotkania polskie reprezentacji. Przy naszej normalnej dyspozycji ten meczy wyglądał by na pewno inaczej.
– Co było przyczyną waszej niemocy na progu Euro?
– Długo w nocy o tym myślałem, rozmawiałem o tym z trenerem Wentą. To wszystko rozegrało się chyba w naszych głowach. Trudno wskazać zawodnika, który miał w spotkaniu z Serbią głowę na właściwym miejscu. No może poza Marcinem Wicharym, który dobrze grał w bramce, dzięki czemu nasza porażka nie była aż tak dotkliwa.
Fot. J.G.
– Zaraz po meczu wszyscy zgodnie podkreślaliście, że o ile do gry w obronie nie można się zbytnio przyczepić, o tyle fatalnie zagraliście w ataku.
– To niewiarygodne, że straciliśmy tylko 22 bramki i nie wygraliśmy meczu. Nie pamiętam spotkania reprezentacji, w którym rzuciliśmy jedynie 18 bramek. W ataku w niedzielę nic nam nie wychodziło i trudno o jakieś sensowne wytłumaczenie tego faktu. Gorzej już być nie może, bo to nie Serbowie nas pokonali, ale my podarowaliśmy im zwycięstwo. Być może jest to wina moja i Bartka Jaszki, bo to my odpowiadamy za tempo gry w ataku, za prowadzenie naszej gry i dogrywanie piłek do chłopaków.
– Słowacy grający po was zawiesili wysoko poprzeczkę wicemistrzom świata.
– Walczyli z Duńczykami jak równy z równym. Dopiero w końcówkach obu połów Duńczycy przechylali szalę na swoją korzyść.
– To dla nas sygnał, by mieć się na baczności?
– Jesteśmy wystarczająco zmotywowani. Nikogo nie trzeba dodatkowo nakręcać. Sami sobie meczem z Serbią skomplikowali sytuację w turnieju, więc teraz walczymy o życie. Na tych mistrzostwach nie ma łatwych meczów, łatwych przeciwników. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę.
– Zanosi się jednak na to, że do meczu ze Słowacją przystąpicie bez Krzysztofa Lijewskiego.
– Nie za dobrze jest ze zdrowiem Krzyśka, wygląda na to, że jutro nie zagra. Tak więc cały czas mamy pod górę i w tej kwestii nic się nie zmienia.
Zbigniew Cieńciała