Reprezentacja Polski pokonała w Belgradzie Niemców 33:32! Spotkanie było bardzo wyrównane od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitrów, ale to Polacy cały czas prowadzili grę. Teraz pozostaje nam czekać na wyniki pozostałych meczów grupy I ME. Co ważne jesteśmy już bardzo bliscy miejsca w kwalifikacjach olimpijskich!
W pierwszej akcji meczu Krzysztof Lijewski ładnie odegrał do Patryka Kuchczyńskiego, który zaatakował z prawego skrzydła i pewnie umieścił piłkę w siatce niemieckiej bramki. Już po chwili można było zauważyć, że trener Bogdan Wenta i jego zawodnicy wyciągnęli wnioski z ostatnich dwóch meczów. W podstawowym składzie pojawił się lewoskrzydłowy Adam Wiśniewski, tym razem od początku polski szkoleniowiec zaordynował w obronie grę strefą 5:1, Bartłomiej Jaszka indywidualnie krył Holgera Glandorfa. Świetnie w spotkanie wszedł Piotr Wyszomirski, który po pięciu minutach miał na swoim koncie więcej udanych interwencji niż w całym meczu z Macedonią, Polacy prowadzili 5:3. Gra naszej drużyny mogła się podobać, graliśmy spokojnie piłką, rozsądnie w ataku, odrobinę słabiej w obronie. W 13. minucie Oliver Roggisch brutalnie sfaulował Bartosza Jureckiego i starszy z braci musiał opuścić boisko. Zastąpił go Kamil Syprzak, który niemal od razu wpisał się na listę strzelców, w następnej akcji rywale popełnili faul ofensywny, a po szybkiej kontrze Silvio Heinevettera pokonał Krzysztof Lijewski, prowadziliśmy 10:7. Niemcy nie odpuszczali i dwukrotnie skutecznie przedarli się kołem.
Na szczęście my mieliśmy Syprzaka, który po paru chwilach przebywania na placu gry miał na swoim koncie już trzy gole, zdobywał je z nieprawdopodobnych wręcz pozycji! Dodatkowo polscy kibice odetchnęli z ulgą, albowiem do gry powrócił Bartek Jurecki. Niebawem wygrywaliśmy już 14:10, jednak proste błędy z naszej strony, trzy razy podaliśmy piłkę rywalom w zasadzie do ręki, pozwoliły Niemcom wyrównać 15:15. Trener Wenta natychmiast poprosił o czas, na boisku pojawili się Tomasz Tłuczyński i Grzegorz Tkaczyk. Po przeciwnej stronie Heinevettera zastąpił Carsten Lichtlein. Określenie bramka za bramkę świetnie oddaje to, co działo się na parkiecie w ostatnich minutach pierwszej partii. Na przerwę do szatni schodziliśmy z przewagą jednego gola (18:17).
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Krola Bieleckiego, który w sowim stylu z około 9 metrów pokonał Lichtleina. Niemcy natychmiast odpowiedzieli bramką Christiana Sprengera ze skrzydła. Gra się nieco zaostrzyła, arbitrzy co chwila sygnalizowali faule. Na wyróżnienie w naszych szeregach z pewnością zasłużył B. Jurecki, bardzo dobrze zastawiał się na kole, walczył o pozycję, zarówno w ataku jak i w obronie. Niestety niemieccy obrotowi również prezentowali wysoką formę, groźny w ofensywie był zwłaszcza Christoph Theuerkauf. Na równe 20 minut przed ostatnim gwizdkiem i znakomitej kontrze w wykonaniu Biało-czerwonych Kuchczyński dał nam prowadzenie 25:22. Pięć minut później mieliśmy szansę wyjść na pięciobramkowe prowadzenie, niestety źle rozegraliśmy piłkę w ataku, lewe skrzydło to nie jest wymarzona pozycja dla Syprzaka…
Co nie udało się naszemu młodemu zawodnikowi, udało się rywalom, a konkretnie Domnikowi Kleinowi, który już po raz siódmy tego wieczoru wpisał się do protokołu. Nic dziwnego, że Martin Heuberger dawał odpocząć Uwe Geinsheimerowi, do gry posłał za to w końcu Pascala Hensa. Zmiany przyniosły skutek, w 52. minucie środkiem przedarł się Michael Haas i doprowadził do wyrównania (29:29). Niestety zaczęliśmy mylić się w ataku, a Hens dał Niemcom pierwsze tego wieczoru prowadzenie. Co gorsza po raz kolejny potwierdzała się teza, że nie najlepiej gra nam się w przewadze. Warto zauważyć, że w hali zaczęli pojawiać się macedońscy fani, którzy podobnie jak podczas naszego meczu ze Szwecją, wspierali Polaków!
Do końca pozostawało 2,5 minuty, kiedy Klein brutalnie popchnął Lijewskiego, za co zobaczył czerwoną kartkę, niestety polski rozgrywający nie wrócił już na plac gry. Krzysiek upadł na plecy i długo sie nie podnosił, a przy tym całym ciężarem ciała przygniótł lewą nogę Michaela Haasa, który doznał otwartego złamania. Bezmyslność Kleina nie zna granic… Na tablicy wyników widniał wtedy remis 31:31. Polacy ładnie zaczęli grę w przewadze, prowadzenie zapewnił nam Wiśniewski, niestety wyrównał Kaufmann. Na niecałą minutę przed końcem Michał Jurecki znakomicie zwiódł kozłem dwóch obrońców i pewnie zdobył gola numer 33 dla Polski! Niemcy nie zdołali już odpowiedzieć, dwa punkty dla Biało-czerwonych stały się faktem!!!
/Fot. JG (6)
EHF Euro 2012 / Grupa I / Beogradska Arena
POLSKA – NIEMCY 33:32 (18:17)
Polska: Wichary, Wyszomirski – Jaszka 3, Lijewski 4, Kuchczyński 5, Tkaczyk 1, Bielecki 4, Wiśniewski 4, B.Jurecki 5, M.Jurecki 2, Tłuczyński 2, Jurkiewicz, Syprzak 3, Kwiatkowski, Zaremba, Orzechowski.
Kary: 8 min.
Trener: Wenta
Niemcy: Heinevetter, Lichtlein – Hens 2, Gensheimer 2, Roggisch 1, Klein 7, Pfahl, Wiencek, Theuerkauf 5, Glandorf 2, Christophersen 1, Groetzki 1, Strobel, Sprenger 7, Kaufmann 3, Haas 1.
Kary: 16 min.
Trener: Heuberger
Sędziowali: Raluy Lopez – Sabroso Ramirez (Hiszpania)
Widzów: 1000
Z Belgradu Jan Korczak-Mleczko