26 lutego 2012

LM: Dwie polskie drużyny w TOP 16!

Faza grupowa Ligi Mistrzów dobiegła końca. Polscy kibice mogą być w pełni usatysfakcjonowani. Nie dość, że w tych elitarnych rozgrywkach po raz pierwszy mogliśmy podziwiać dwa zespoły z naszego kraju, to na dodatek oba wywalczyły awans do TOP 16.

 /Fot. Patryk Ptak

Udana druga runda kielczan

Vive Targi Kielce zagwarantowało sobie udział w dalszej fazie głównie dzięki dobrej postawie w rundzie rewanżowej. Jest to drugie w historii klubu takie osiągnięcie. Grupa B była najbardziej wyrównaną, a świadczyć może o tym fakt, że losy awansu aż czterech zespołów ważyły się do ostatniego spotkania. Pewnym dalszej gry w Lidze Mistrzów było tylko hiszpańskie Atletico.

Początek drugiej rundy mógł napawać optymizmem, bowiem kielczanie byli bliscy pokonania najlepszej drużyny swojej grupy. W Madrycie do pełni szczęścia zabrakło pięciu minut, w których raził brak dokładności i koncentracji. Co prawda na koniec różnica wynosiła tylko jedną bramkę (28:27), ale był to efekt tego, że pewni zwycięstwa szczypiorniści Atletico po prostu odpuścili. 

Od tego momentu zaczęła się świetna passa podopiecznych Bogdana Wenty. Na pierwszy ogień poszło Fűchse Berlin. Początek tego meczu był bardzo wyrównany, jednak z czasem to „Lisy” uzyskały przewagę. Grę gospodarzy ożywiło wejście Michała Jureckiego, który przyznać trzeba jest obecnie w wybornej formie. Bohaterem został Marcus Cleverly – m.in. jego postawa pozwoliła zdobyć cenne dwa punkty.

W kolejnym spotkaniu kielczanie odczarowali Veszprem Arenę. Ponownie świetne zawody rozegrali Cleverly i Jurecki. Do wspomnianej dwójki dołączył również pozyskany w tym roku Željko Musa, który był pewnym punktem zespołu zarówno w obronie jak i ataku. Warto wspomnieć również o dobrej zmianie Piotra Grabarczyka, którego wejście uspokoiło defensywę wicemistrzów Polski i umożliwiło odrobienie strat.

Spotkanie z najgorszą ekipą grupy wydawało się czystą formalnością. Bjerringbro-Silkeborg nie sprostało dobrze dysponowanym kielczanom i przegrało różnicą jedenastu bramek, 26:37. – Na początku meczu znów postawiliśmy na obronę 5-1, ale nie przynosiła nam ona takich rezultatów jak w meczu z Veszprem. Zmieniliśmy na naszą mocną 6-0 i tym razem to ona była kluczowa. Po kontrach odskoczyliśmy rywalom i w drugiej połowie kontrolowaliśmy wynik – powiedział po meczu „Dzidziuś”.

O awansie do TOP16 decydował więc ostatni mecz, w którym rywalem Vive był mistrz Rosji, Chekhovskie Medvedi. Sami zawodnicy prosili o doping i stworzenie atmosfery podobnej do tej z turnieju o dziką kartę. Spotkaniu towarzyszyły niezwykłe emocje, a kibice zgromadzeni w Hali Legionów obserwowali walkę aż do ostatnich akcji. Żadna z drużyn nie potrafiła zbudować większej przewagi. W ostatniej akcji gospodarze mieli szansę na zwycięstwo, jednak piłkę zgubił Uroš Zorman i po końcowym gwizdku na tablicy widniał remis (26:26). Był to jednak wynik premiujący awansem polską drużynę.

/Fot. Dominik Dziecinny

Historyczny sezon płocczan

Nieco inaczej rundę rewanżową rozpoczęli „Nafciarze”. Przegrana w Hamburgu nie była zaskoczeniem, jednak po pierwszym meczu obu drużyn płoccy kibice liczyli na lepszą postawę swoich zawodników. Dziewięć bramek różnicy (34:25) wynikało z nieskuteczności Polaków. Warto odnotować, że na spotkanie do Niemiec pojechała grupa ponad 300 sympatyków Wisły, co na chwilę obecną jest wyjazdowym rekordem polskich drużyn w europejskich rozgrywkach.

Szansą na odkupienie był pojedynek z RK Cimos Koper. Po zaciętej i wyrównanej walce w Płocku padł remis, 25:25. Podopieczni Larsa Walthera w końcowych minutach mieli dwie bramki przewagi, jednak kara dwóch minut, którą otrzymał Adam Twardo, pozwoliła Słoweńcom dojść na remis. Płocczanie mieli jednak swoją szansę na zwycięstwo. W ostatniej akcji Piotr Chrapkowski trafił w poprzeczkę, kontrę rywali przerwał Paweł Paczkowski i w Orlen Arenie doszło do podziału punktów.

Spotkanie z Constantą było więc dla płocczan niezwykle ważne. Październikowy mecz obu drużyn przyniósł wiele emocji (30:29) więc nic dziwnego, że i tym razem spodziewano się wyrównanego pojedynku. Wynik zaskoczył więc wszystkich, tym bardziej, że Wisła na wyjazdach radziła sobie wyjątkowo kiepsko. Świetne spotkanie rozegrał Marcin Wichary oraz Michał Kubisztal (12 rzuconych bramek). Kluczowy był początek drugiej połowy, kiedy to Rumuni pierwszą bramkę tej części meczu zdobyli dopiero w 44. minucie. Wygrana „Nafciarzy” aż piętnastoma bramkami (19:34) przyniosła im historyczne, bo pierwsze odniesione poza krajem zwycięstwo w Lidze Mistrzów oraz punkty, które zbliżyły ich do TOP16. Płocczanie na wyjazdową wygraną w europejskich pucharach czekali od 2 września 2007 roku, kiedy to w ramach pierwszej rundy Pucharu Zdobywców Pucharów pokonali DIN HK Baku, 24:33.

Już przedostatnia kolejka mogła zapewnić drużynie Larsa Walthera awans do czołowej szesnastki. Wszyscy w Płocku szykowali się na świętowanie, a sympatycy Wisły pod hasłem „Przyjdź, baw się, zobacz jak tworzy się historia!” zachęcali do przyjścia na halę. – Wisła jest faworytem – powiedział przed meczem legendarny chorwacki szkoleniowiec, Lino Červar. Jak się później okazało faworyt przegrał. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie i dopiero ostatnie minuty pozwoliły Macedończykom wyjść na prowadzenie. Goście wygrali 20:24 więc na awans trzeba było poczekać. – Sądzę, że widzieliśmy dzisiaj dobrą grę w obronie, zarówno naszą, jak i gości, ale jeśli nie zdobywa się bramek, to nie ma szans na wygranie meczu – podsumował trener Wisły Płock.

Do Rosji mistrzowie Polski jechali więc po zwycięstwo. „Nafciarze” od samego początku kontrolowali przebieg gry i po pierwszej połowie wygrywali czterema bramkami (12:16). Kluczem do zwycięstwa była jednak druga część meczu, w której to regularnie zwiększali swoją przewagę, a gdy urosła ona do dziesięciu oczek (14:24), na boisku pojawili się zawodnicy, którzy na co dzień otrzymują mniej szans na pokazanie się. W szeregi płocczan wkradło się drobne rozluźnienie, jednak ich zwycięstwo (24:32) ani przez chwilę nie było zagrożone.

Z kim w 1/8?

W najbliższy wtorek odbędzie się losowanie, które zadecyduje o kolejnych przeciwnikach polskich drużyn. Jednym z warunków jest to, że nie można trafić na zespół ze swojej grupy.

Kielczanie, z racji trzeciego miejsca, trafią na drużynę, która w swojej grupie zajęła miejsce drugie. Do tego grona należą Croatia Osiguranje Zagreb, RK Cimos Koper oraz AG Kopenhaga.

Wisła zmierzy się z drużyną, która zajęła pierwsze miejsce. Swoje grupy wygrały FC Barcelona Intersport, BM Atletico Madrid oraz THW Kiel.

Pierwsze spotkanie rozegrane zostanie 14-18 marca, a jego gospodarzem będzie drużyna, która zajęła niższe miejsce. W przypadku Vive i Wisły oba mecze rozegrane zostaną więc w Polsce. Rewanż na wyjeździe w dniach 21-25 marca.

Dla zprp.pl Piotr Czajkowski

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest