Fot. Norbert Barczyk Pressfocus
Pierwsze minuty spotkania wskazywały, że będzie to wyrównana rywalizacja. Drużyny zmęczone potyczkami z dnia poprzedniego nie narzuciły szybkiego tempa. Większość akcji rozgrywana była w ataku pozycyjnym.
Trener Krzysztof Kotwicki udziela rad zespołowi MMTS /Fot. MAS
Dobrą pracę na kole w zespole Azotów wykonywał Mateusz Kus, który zdobywał bramki lub rzuty karne. Te na gole zamieniał Piotr Masłowski. W przeciwnym obozie trafienia na konto zespołu rozkładały się na większą liczbę zawodników. Na wyróżnienie na pewno zasłużył Damian Kostrzewa, który zazwyczaj nie zwykł marnować sytuacji sam na sam z bramkarzami z Puław. Szczęście nie dopisywało zawodnikom Azotów, gdyż kilka razy piłka po ich rzutach odbiła się od słupka. Nic dziwnego, że przewaga MMTS w pierwszej połowie wyniosła nawet pięć trafień.
Fot. Norbert Barczyk Pressfocus
Brawa, które rozległy się tuż po przerwie na trybunach Hali Legionów były przeznaczone dla Piotr Wyszomirskiego za udane interwencje. Gdy wydawało się, że Azoty zaczną odrabiać straty, na ławkę kar trafił Krzysztof Tylutki. Podopieczni Krzysztofa Kotwickiego bez skrupułów wykorzystali grę w przewadze . Zespoły zaczęły zwracać mniejszą uwagę na bloki defensywne. Nic dziwnego, że w pierwszych 10 minut drugiej połowy zdobyły po siedem bramek. Przewaga MMTS długo wynosiła 4-5 bramek. W finałowych minutach jeszcze zmalała (30:32), ale na więcej nie zezwolili kwidzynianie, którzy zasłużenie wygrali.
Azoty Puławy – MMTS Kwidzyn 31:34 (13:17)